Mariola Landowska: Korespondencja z Lizbony

Żeglując z historią

Przy dobrej kawie, w Marina de Oeiras, gdzie na stałe cumuje canoa Alma do Tejo (port. Dusza Tagu)budząca zainteresowanie, rzadko obecnie spotykana łódź żaglowa typu canoa tipica do Tejo – spotkałam się z Prezydentem Stowarzyszenia „Ancoras” (ANCORAS – Associacao Nautica Classicos de Oeiras) Carlosem Alpedrinha Pires.

Już jakiś czas temu zapisałam się do stowarzyszenia „Ancory” i byłam bardzo ciekawa historii, którą przekazują o tradycyjnych łodziach żaglowych z tych stron.

Stowarzyszenie założono niedawno, bo w 2014 roku. Cele jakie sobie postawiło to odrodzenie tradycyjnych jednostek pływających kiedyś po rzece Tag. Wiele lat temu zniknęły z pobliskich akwenów, wyparte przez nowe, plastikowe łodzie, jachty, stateczki.

Zachowanie i pielegnowanie tradycji to w praktyce właśnie powrót do odnowienia żeglarstwa według dawnych sposobów, na jednostakch ożaglowanych jak w czasach minionych. Aby pokazać “na żywo” nowym pokoleniom te stare tradycje, umiejętności, trzeba nauczyć się obsługiwania ich, poczuć ich odmienność, bo łodzie są duże (około 9 metrów długości, załoga: maksymalnie 10 osób) i wrażliwe na przechyły od wiatru, a do tego posiadają piekne, tradycyjne, jak z innej epoki żagle Vela Latina.

Jeszcze nie wiedziałam dlaczego, nie czułam się pewnie, ale po tygodniu od naszej rozmowy, popłynęłam z nimi; pod latyńskimi żaglami.

Carlos po naszej kawie, pokazał mi biuro stowarzyszenia ze zdobytymi pucharami ustawionymi na półkach, bo Alma do Tejo z powodzeniem żegluje także w lokalnych regatach żeglarskich.

Organizują kursy żeglowania dla chętnych połączone z praktyczną nauką różnych umiejętności żeglarskich, jak również krótkie przejażdżki po rzece dla osób zupełnie nie mających pojęcia o żeglowaniu. Pływają do miejsc historycznych aby pokazać i przybliżyć swoim gościom latarnie morskie, fortyfikacje z XVII wieku, których w okolicy jest sporo. Czasem płyną do Seixal po drugiej stronie rzeki Tag, na obiad. Wypływają rano około godziny dziesiątej i wracają po południu, około siedmnastej. Zawsze sprawdzają wcześniej prognozę pogody, przewidywane wiatry, zafalowania, bo jednak, choć niedaleko, ale pogoda potrafi się nagle zmienić, tym bardziej, że tutaj wpływ oceanu też ma duże oddziaływanie.

Jak wyglądało moje żeglowanie na Alma do Tejo? Byliśmy we trójkę: Antonio, Eduardo i ja.

Oni dwaj to doświadczeni żeglarze, obeznani z Alma do Tejo. Moje dotychczasowe żeglowania na współczesnych, plastikowych jachtach z ożaglowaniem trójkątnym – bermudzkim to jednak nie to samo, ale na szczęście oni już długo pływają na Alma do Tejo i ich doświadczenie żeglarskie wystarczyło. Linki, linki, linki, dużo linek i trzeba wiedzieć, która od czego. Vela latina to dla mnie, patrząc okiem malarskim, jakby grot i fok razem połączone w jedno. Zmiana halsu wygląda inaczej niż na typowym jachcie współczesnym. Żagiel nie “przechodzi” całkowicie na lewą albo prawą burtę. Zawsze jest jego część oparta o maszt, który dzieli żagiel łaciński. Dla mnie to nowe, ciekawe doświadczenie, praktycznie “przerobione” podczas żeglugi canoa Alma do Tejo.

Jednak warto było, bo miałam okazję posłuchać historii od Portugalczyków znających tę tradycję o której opowiadali z ochotą i dużym przejęciem. Taka łódź czyli canoa, jak mawiają canoa do Tejo dawniej służyła do transportu ludzi, materiałów budowlanych albo żywności z jednego brzegu rzeki na drugi, tu w okolicy Lizbony i innych miejscowości położonych nad Tagiem. Wówczas nie było jeszcze Mostu 25. Kwietnia (Ponte 25 de Abril, poprzednia nazwa – do 1974 roku to Most Salazara). Zbudowano go w 1966 roku, jeszcze za czasów Salazara. Ale zanim to nastapiło, piękne żagle łacińskie dominowały na Tagu.

Był to mój pierwszy rejs na Almie do Tejo. Powoli będę musiała przyzwyczaić się do nazw linek, żagli i komend po portugalsku, bo chciałabym kontynuować tę romantyczną przygodę. Łódź nie ma kabestanów i innych udogodnień. Wszystko wymaga szybkiego reagowania i szybkiego refleksu. A do tego nie jestem jednak doświadczonym, na codzień “praktykującym” żeglarzem, choćby z powodu malarstwa, które „pożera” cały mój czas.

Com os melhores cumprimentos.

Tekst i foto Mariola Landowska, luty 2022

www.mariolalandowska-art.com

______________________________________________________________________________________________________

Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.