Archiwum kategorii: Okładka

Na żeglarskim szlaku

Na południe od Starej Świny, oddzielona od wyspy Wolin, leży inna wyspa, a na niej wieś (obecnie dzielnica Świnoujścia) o zachowanej przez wieki starej słowiańskiej nazwie Karsibór. Nazwa wsi dała miano nowej wyspie, powstałej po oddzieleniu sie od wyspy Uznam (staropolska nazwa – Orzna) po wybudowaniu w końcu XIX wieku przekopu, znanego dziś jako Kanał Piastowski. Na końcu wsi, w miejscu gdzie przed wybudowaniem Kanału była przeprawa przez Świnę – z Uznam na Wolin, wzniesiono na przełomie XV i XVI wieku kościół murowany z cegły, na kamiennym fundamencie.

I właśnie w tym kościele, dziś pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, pod drewnianym stropem belkowanym, wisi od ponad stu lat okazały model żaglowca z rozpiętymi na rejach żaglami. Model jest wotum dziękczynnym złożonym jako dowód wdzięczności za ocalenie życia. Tragedia rozegrała się na wodach Zalewu Szczecińskiego w czasie sztormu; statek zatonął, a uratowany bretoński żeglarz ofiarował, właśnie jako dziękczynne wotum, model karaweli z końca XVII wieku.

(red.)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A film by Adam Benish: A R T Y K U Ł Y

Sierra dorastała w Kanadzie, gdzie każde lato spędzała na łódce na jeziorze Ontario wraz ze swoim dziadkiem emigrantem z Polski. Jest to historia o domu i rodzinie, tradycji i o przenoszeniu jej z pokolenia na pokolenia. Sierra i Lucjan razem podnoszą żagiel…

OFFICIAL TRAILER: https://www.youtube.com/watch?v=VW6Y5L0zhwE&t=1s

___________________________________________________________________________________________________Grzegorz Węgrzyn:  L I S T Y  

Pierwsze kilka godzin nie zapowiadało zmiany, ale już po południu zaczęło się: rozbudowujące się kołnierze chmur szkwałowych nie poprawiły mi nastroju. Zmieniłem obrany początkowo kurs na Torehamn i zacząłem uciekać z potencjalnego niebezpieczeństwa…

______________________________________________________________________________                                             Ruda Krautschneider:                            K O R E S P O N D E N C J E

W dziejach światowego żeglarstwa, do tej pory, nic takiego się nie wydarzyło. Tak, naprawdę, ten jacht jest już pływającym muzeum. Po tylu latach jest w doskonałej kondycji. Na bliznach kadłuba widać, że zszedł z licznych szkierów. Te widoczne rany, są jak blizny na ciele wojownika…

______________________________________________________________________________

  Mariola Landowska: K O R E S P O N D E N C J E

Sesimbra to nieduże, malownicze miasteczko, mały port rybacki, położony niejako po drugiej stronie Lizbony, tej od południa. Niespieszna podróż autem, przy delektowaniu sie spokojnym, nadmorskim krajobrazem, zajęła nam niespełna 50 minut, licząc od wjazdu na Most 25 kwietnia (Ponte 25 de Abril)…       

______________________________________________________________________________                                           Lucjan Modzynski:                                            W S P O M N I E N I A

Każdą wolną chwilę spędzałam na przystani. Stosunkowo szybko zacząłem ścigać się na Cadetach (…) Złapałem bakcyla, dałem ponieść się do tego stopnia, że moja edukacja została zachwiana, groziła mi poprawka z matematyki.
Dyrektorem liceum był matematyk, człowiek empatyczny i otwarty, i – na moje szczęście – był zwolennikiem żeglarstwa…

______________________________________________________________________________

Anna Kaniecka-Mazurek: R E C E N Z J E

Trzeba przyznać, ze kapitanowi nie brakuje talentu gawędziarza, czytając kolejne strony zanurzamy się w morskie opowieści. Dużo tu zabawnych anegdot, wiele ilustracji oraz informacji o akwenach i jachtach…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

F O T O

Tak wyglada koniec Bałtyku, północny kraniec Zatoki Botnickiej. Fot. G. Węgrzyn

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 2 0 2 1   –    R O K  A N O R W I D A                                                                                               

The Packet Ship Margaret Evans by John Stobart (1929–), 1968, oil on canvas.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krzysztof Baranowski: aaaaaaaaaaa aa A R T Y K U Ł Y

Dryf to stan równowagi chwiejnej i w każdej chwili żaglowiec może ruszyć do przodu lub zacząć się cofać, odpadać lub ostrzyć. Dlatego kapitan świadomie stanął w pobliżu czerwonej boi (oznaczającej prawdopodobnie krawędź toru wodnego), żeby mieć punkt odniesienia do pozycji swojego statku…

___________________________________________________________________________

Bogdan Zahajkiewicz:                                  A R T Y K U Ł Y

Jeszcze wieczorem, pogadaliśmy z Ludkiem o tym, co nas spotkało przez ponad siedem wspólnie spędzonych miesięcy. Niby niewiele, ale dla mnie był to okres przyspieszonego kursu na żeglarski stopień „Człowieka”, który wyposażył mnie w wiedzę o sobie i innych oraz umiejętność stosowania zasad pokory i tolerancji – także w stosunku do siebie. Czułem wdzięczność wobec Ludka, Wojtka i Opatrzności, że dostałem od życia szansę poznania tylu wybitnych postaci i to w tak niesamowitych okolicznościach. Na koniec, uścisnąłem sam sobie dłoń w podzięce, że nie przegapiłem okazji odebrania od losu głównej nagrody w loterii życiowej. (…) Ludek został sam ze swoimi myślami i „Marią”. Nie lubił samotności, choć skazał się na nią dobrowolnie. Najbardziej dbał o swoją niezależność i dobry kontakt z ludźmi, których chciał poznawać. Nikogo w swoich ocenach nie przekreślał i – jak mówił – od każdego się uczył. (…) I Ludek, i ja, zostaliśmy sami z sobą. Dla Ludka nie była to nowa sytuacja, bo tak naprawdę, całe swoje życie spędził sam z sobą, a potem – z jedyną miłością życia, Marią. Ja zaczynałem własną przygodę, w której musiałem polegać tylko na sobie. Przeszedłem dobrą szkołę życia przez ostatnich siedem miesięcy i liczyłem na to, że stać mnie będzie na własny „rejs”, który pozwoli mi wrócić do kraju bez żalu, że coś przegapiłem. Nie wiedziałem nawet, czy w ogóle, powrócę…

_____________________________________________________________________________                                                
Cyprian Kamil Norwid:                                 L I S T Y: Listy z Ameryki

Kiedy tak płynąłem na okręcie żaglowym 62 dni, w zimie, w jednym tużurku – widząc 2 okręty rozbite, na własne oczy jeden – z dwoma napoleonami w kieszeni – ze strzaskanym poprzecznikiem masztu, z czterema pogrzebami obok – z 4 razy zdartemi żaglami – wylądowałem i…                                                   ______________________________________________________________________________

Ludomir Mączka:  aaaaaaaaaaaaaaaaa aaa L I S T Y  

Przeszliśmy Cumberland Strait przed chwilą, jest 21 LT, księżyc prawie w pełni. To nam oszczędziło ze 100 Mm, ale nie chcę tego drugi raz. Na mapie napisane „Strong tide rips”, a to okazała się górska rzeka: wiry, woda szumi, piana, księżyc. Miałem cykorię i nawet trudno mi było to piękno podziwiać…

______________________________________________________________________________                                            

Doubravka Krautschneider:                          K O R E S P O N D E N C J E

Czech Milan Svetlik na łodzi wiosłowej „Czechmate” … wyruszył z North Cove Marina znajdującej się na Manhattanie. Celem Milana jest dotarcie – wiosłując – do wybrzeży Wielkiej Brytanii...

______________________________________________________________________________                                                     Marek Słodownik:                                            W S P O M N I E N I A

Jednostki stworzone przez Archera zostały docenione jeszcze za jego życia. Były niezawodne, bezpieczne i długowiecznie… Mimo, że Colin Archer zmarł już 100 lat temu, jego prace wciąż znajdują uznanie. Jachty te, (…) mają jeszcze jedną wspólną cechę, są bardzo drogie i – nawet bardzo wiekowe jednostki – kosztują bardzo dużo...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

F O T O

widokówka z Darwin
Australia, widokówka od Ludomira Mączki z Marii.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Boris Herrmann, skipper de l’IMOCA Seaexplorer - Yacht Club de Monaco à l’entrainement avant le départ du Vendée Globe 2020-21, Bretagne sud le 25 septembre 2020, Photo © Jean-Marie LIOT / Malizia                                                                                                                    Fot. Jean Marie LIOT/Malizia

                            V e n d é e   G l o b e    2020/2021

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Marek Słodownik:                                                      A R T Y K U Ł Y   (Vendée Globe 2020/2021)

„Na mecie wcale nie zwycięzca był najbardziej fetowany, ale Jean Le Cam, który także dzięki kompensacie czasowej wywindował się na 4 miejsce w „generalce”. To on ogniskował na sobie największą uwagę mediów od startu, ponieważ żeglował na 13-letnim jachcie bez foili, które dodają kilka węzłów. Przez długi czas prowadził nawet w stawce pokazując niezwykły kunszt strategii i nawigacji. (…) Przed regatami Jean miał duże kłopoty, aby spiąć budżet, nie miał głównego sponsora, a wiele prac przy jachcie wykonali wolontariusze i członkowie rodziny. Mimo to popłynął doskonale i z pewnością wiele firm, do których przed regatami zwracał się z ofertą, dziś może żałować pochopnej decyzji odmowy wsparcia znanego żeglarza. (…) Skrzydła stają się coraz większe i od nich nie ma już odwrotu. Jedna para kosztuje aż pół miliona euro, niektóre zespoły były usatysfakcjonowane dopiero trzecim zestawem. Jean Le Cam skomentował to krótko, że jego jacht i cały 4-letni projekt był tańszy niż foile do jachtów najzasobniejszych ekip…”

_______________________________________________________________________                                                  Jerzy Wąsowicz:                                                           A R T Y K U Ł Y

„Na jachcie powoli wszystko stawało się coraz bardziej mokre, nasiąkaliśmy wodą, ubrania, pościel, materace, mapy, żywność. Ciężko pracujący drewniany kadłub brał sporo wody, tak że wachtowy co godzinę, pompką „szyprówką” zlokalizowaną w kokpicie, musiał usunąć kilkadziesiąt litrów wody z jachtu…”

_______________________________________________________________________                                                  Bogdan Zahajkiewicz:                                                A R T Y K U Ł Y

„Podnosimy kotwicę i w nocnej żegludze pokonujemy dystans do osady Portland Roads. To właśnie w tutejszej zatoczce, Krystyna Chojnowska-Liskiewicz – jak podały lokalne rozgłośnie radiowe – miała parę tygodni wcześniej atak nerek, czy coś takiego. Ewakuowano ją medycznym helikopterem, którego koszta pokrył Polak z Machans Beach, koło Cairns, pan Spychała. Po wielu latach okazało się, że był wujkiem mego przyszłego studenta i kolegi z katowickiej AWF…

_______________________________________________________________________                                                 Ludomir Mączka:                                                        L I S T Y

„I znów pożegnaliśmy przyjaciół, których już więcej nie spotkamy, ale to symbol XX w, „Future Shokk”. Ciągła zmiana i nic trwałego. Przemijające spotkania, przemijające przyjaźnie, nawet przemijające niepowodzenia (jedyny optymistyczny akcent)….”

______________________________________________________________________                                                   Tomek Głowacki:                                                       K O R E S P O N D E N C J E     (36th  America’s  Cup)

Do końcowej rywalizacji o „Auld Mug” (ang. stary dzbanek) wystartują dwa bardzo silne zespoły z równie dobrze przygotowanymi jachtami: Emirates Team New Zealand na jachcie „Te Rehutai”  oraz Team Luna Rossa Prada Pirelli na jachcie „Luna Rossa„…”

_______________________________________________________________________                                               Małgorzata Krautschneider:                                  K O R E S P O N D E N C J E

2011 Olek był pierwszy raz naszym gościem na barce. Kolejne spotkanie z nim było w 2014 i w 2016 roku. Olek zatarł granice miedzy kajakarzem, a żeglarzem. Zniknęło to poczucie wyższości z jakim czasami niektórzy żeglarze traktowali kajakarzy. Olek wręcz postawił kajakarstwo na piedestał. Miał ta samą właściwość co Ludek: dawał ludziom poczucie wyjątkowości...

_________________________________________________________________________________________________                                                       Mariola Landowska:                                                  K O R E S P O N D E N C J E                                                              

„I nagle zniknęli muzycy z Wysp Zielonego Przylądka, którzy zbierali się tam aby grać morna, czy funaná. Zniknęli brazylijscy muzycy, którzy spędzali czas na pocieszaniu smutków przechodniów rytmem bossa novy lub samby, albo innymi rytmami jak frevo, czy maracatu…

_____________________________________________________________________                                                     Marek Słodownik:                                                     W S P O M N I E N I A                                                                                                 

„Rybacy poławiali na małych kutrach, często otwartopokładowych, niebezpiecznych w razie sztormu. Na ratunek spieszyli im często piloci, ale oni także nie mieli odpowiednich łodzi. Dopiero nowe jednostki Archera zmieniły ten obraz, kilka spektakularnych akcji w bardzo trudnych warunkach, uratowanie rybaków od pewnej śmierci zaowocowało powolnym wzrostem zainteresowania tymi jednostkami jako statkami patrolowo-ratowniczymi…”

_____________________________________________________________________                                                     Bogdan Sobiło:                                                             R E C E N Z J E

” Książka ma duże walory poznawcze i dydaktyczne. Zachowując wierność bezspornym faktom, dzięki reporterskiemu stylowi narracji nie staje się nudna. Opisuje nie tylko wypadki, co samo w sobie budzi ciekawość czytelnika, ale także analizuje przyczyny i skutki. Robi to jednak w sposób niezwykle wyważony i subtelny, życzliwy dla osób dramatu. Każdego czytelnika skłoni zapewne do refleksji. Sięgnięcia do własnych doświadczeń, jak i przewidywania możliwego rozwoju wydarzeń w przyszłości. (…) warto sięgnąć po najnowszą książkę kapitan Małgorzaty Czarnomskiej. Lektura ciekawa, skłaniająca do refleksji, …”

                                                                      ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

F O T O

         widokówka z Darwin                      Australia, widokówka od Ludomira Mączki z Marii.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

POCZTÓWKI   Z   WIELKANOCNYMI   ŻYCZENIAMI

       aa1

Szanowni, Drodzy, Kochani,
zwykle w tej przedświątecznej porze, sięgałem po otrzymane od Jurka Tyszki akwarelowe życzenia, ujęte w konwencji morskiego żartu, a nawet satyry odnoszącej się do metaforycznie ujętej realności. Doposażałem je swoimi skojarzeniami, i rozsyłałem. Tym razem inaczej. Nasz nestor złożony chorobą przebywa w szpitalu. Pozwolił mi sięgnąć do pracy, którą mi przysłał jeszcze jesienią. Nie odważę się nadać jej innego sensu, niż ten wynikający z obrazowania i tytułu: „Łódź Jezusa z Jeziora Genezaret”. Elementy wkomponowane w ten obraz przeze mnie łatwo zauważyć: u dołu rozpostarta i rozpołowiona na dwie części Ziemia, a wyżej po lewej, niejako na obrzeżach, wielkanocny baranek. Niech każdy z nas dopisze do owych „życzeń” sensy, które wydedukuje i wkomponuje w swoją wersję. My z Jerzym życzymy Wam zdrowych, pogodnych Świąt Wielkiej Nocy z nadzieją na lepsze dni i tygodnie.
Z serdecznymi pozdrowieniami
od Jurka Tyszki i Zbyszka Kosiorowskiego.
All.21.1   All.21.2

Rys. Jerzy Tyszko

 

Dok111 jpg                                                                                                                                          Fot. www.facebook.com/TNT-The-New-Trimaran 

                                                                          TNT 34, artist wall paint.                                                                                                                                             ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bogdan Zahajkiewicz:                                                ARTYKUŁY

Dziwne, ale mimo bliskości równika, wciąż używamy nocą kufajki. Fale przelewają się przez rufę i mamy przemoczone ciuchy. Wieczorem stawiamy foka i zanosi się na nowy rekord dobowego przelotu Marii. Zabawę psują częste i gwałtowne szkwały z silnym opadem, zupełnie jak na złośliwym Tasmanie  …”

_______________________________________________________________________                                                 Ludomir Mączka:                                                        LISTY

Piękny ranek, dookoła widać sporo wysepek i wysp. Wczoraj o 17tej odejście, idziemy na Scawfell Island, ok. 65Mm NNW od Percy. Wiatr świeży (5°B) z ESE. Całą noc idziemy na foku. Duża niemiła fala kiwa na boki i nosi. Strasznie ciężkie i niemiłe, ale idziemy szybko. Idziemy nocą, bo widoczne są latarnie i trasa jest czysta….”

______________________________________________________________________

Jerzy Kostański:                                                           KORESPONDENCJE

Zobaczyłem szybko przesuwającą się trampolinę nad moją głową. Krzyknąłem „wyrzuć mi poduszkę, lub  …”. Wtedy zobaczyłem Bellę z niebieską pływającą poduszką z West Marine (PFD), ale ze względu na niebieski kolor poduszki, nie widziałem jej w wodzie. Na szczęście nie zostałem uderzony przez pływak lub kabel rozporowy, który mógłby spowodować utratę przytomności. Woda była chłodna, ale nie zimna, może około 16-18ºC. Mój drugi „Crocs” spadł mi z nogi i zaczął odpływać, więc popłynąłem, aby go odzyskać. Być może była to decyzja ratująca życie….

____________________________________________________________________________________________________                                          Marek Słodownik:                                                      WSPOMNIENIA100 lat logo.jpg

Finał akcji Rok Prasy Morskiej.                                                                                                      Wydaniem książki „Morze na łamach – Prasa morska i żeglarska II Rzeczypospolitej wobec polityki morskiej państwa 1918-1939” kończy się prawie 2-letnia akcja Rok Prasy Morskiej 1919-2019. W tym czasie 14 portali internetowych publikowało materiały poświęcone wybranym czasopismom morskim i żeglarskim wydanych w XX-leciu międzywojennym. …”

_____________________________________________________________________                                                     Marek Słodownik:                                                     RECENZJE

„Obrazy stanowią tło opowieści o morzu, żaglowcach, ich manewrach, o życiu na statku. Pokazując obrazy starych żaglowców autor wczuwa się niejako w rolę kapitana objaśniając czytelnikowi co teraz należy zrobić, aby wyjść z opresji lub wręcz podpowiada konkretne manewry…Świetną pracę wykonał redaktor publikacji, Kazimierz Robak, który wychodząc poza ścisłe ramy swojej funkcji wpisał się w kanon perfekcyjnej pracy wypuszczając spod ręki dzieło bezbłędne…”

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~       100 lat logo.jpgRok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.                                                                                                                                                 

Organizator: wodnapolska.pl                                                                                               Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska          Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.          100 lat logo.jpg                                                                       

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

POCZTÓWKI   Z   BOŻONARODZENIOWYMI  ŻYCZENIAMI

Boż. Nar. 2020, życz.   BN 2020, 2

                                                                                                                   Rys. Jerzy J. Tyszko

…otrzymałem od Jurka Tyszki, jego smutno-refleksyjne, a satyryczne nastroje przedwigilijne wraz z ucieczką Świętej Rodziny do Egiptu. Rzecz jasna drogą morską.
Skompilowałem z tego (za Jego przyzwoleniem) Jurkowe „adwentowe dumania” i ślę Państwu teraz wraz z życzeniami zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
Serdecznie pozdrawiam.
Zbyszek Kosiorowski
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jeszcze życzenia Świąteczne i Noworoczne od Joanny i Wojtka Wejerów z Kanady z dołączoną kartką pocztową z życzeniami od rdzennych mieszkańców Arktyki kanadyjskiej w języku Inuktitut.
Celebrate the Season
 

 

 

 

 

 

 

 

 

___________________________________________________________________________________________

F O T O

LM Australia NT                            Australia, widokówka od Ludomira Mączki z Marii.

 

pomnik odkrywców        Pomnik Odkrywców (Padrão dos Descobrimentos) – fragment, Lizbona, Belém       Foto. internet/domena publiczna

                                                                  Valeu a pena? Tudo vale a pena                                                                                                                              Se a alma não é pequena…                                                                                                                                                                                                             Fernando Pessoa,  Mar Português

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bogdan Zahajkiewicz:                                                ARTYKUŁY

Po powitaniu i towarzyszącym mu ceremoniom grzecznościowym, gospodarz zaprosił nas na lunch. Dajemy się namówić. Gospodarz kieruje przygotowaniami do posiłku. Jim zbiera pomidory, marchew, sałatę, paprykę, seler, sałatę i co tylko znajdzie w ogródku. Kevin wysłany został na drzewo po pomarańcze, a Ludek ze mną – też na drzewo, ale cytrynowe. Za chwilę, Ludek spadł z drzewa z przekleństwem na ustach, ale cytryn nie upuścił ..”

_______________________________________________________________________                                                  Kazimierz Robak:                                                      ARTYKUŁY

„Lato. A do lata pasuje opowiadanie Julio Cortazara „Wyspa w południe„.

_______________________________________________________________________                                                  Ludomir Mączka:                                                      LISTY

„Wczoraj byliśmy z nim (z Andrew Martinem – przyp. red.) na polowaniu na kozy, ale nie zdałem egzaminu ze strzelania i doradził aby karabin zostawić pod drzewem, będzie lżej chodzić….”

_______________________________________________________________________                                                  Mariola Landowska:                                                 KORESPONDENCJA:    z Lizbony

„...Przypomina się aforyzm portugalskiego poety Fernando Pessoa: „Wszystko jest warte, gdy dusza jest wielka”. To moje, wolne tłumaczenie, bo w oryginale, po portugalsku to tak brzmi, a jak pięknie się rymuje, no i ta cudowna melodia języka: “Tudo vale a pena se a alma não é pequena”…

____________________________________________________________________________________________________                                          Marek Słodownik:                                                      WSPOMNIENIA100 lat logo.jpg

Publikowano także materiały związane z rybołówstwem, ale największe zainteresowanie wzbudził tekst poświęcony budowie portu w Wielkiej Wsi, obecnym Władysławowie, w którym niezwykle skrupulatnie omówiono zagadnienia hydrologiczne, meteorologiczne, a także gospodarcze i społeczne …”

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~       100 lat logo.jpgRok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.                                                                                                                                                 

Organizator: wodnapolska.pl                                                                                               Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska          Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.          100 lat logo.jpg                                                                       

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~F O T O

Maria w Wollongong                           Maria w Wollongong, NSW, Australia, kwiecień – maj 1977 rok. Fot. z arch. W. Jacobsona


 

Dar-Przemyla b     Requiescant in pace                                                                                                                                       Fot. z archiwum H. Jaskuły

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Ż E G L A R S T W O    W    C Z A S A C H    Z A R A Z Y

d 9310 - Kopia

w Steveston - Kopia

O ograniczeniach w swobodnym żeglowaniu spowodowanych pandemią koronawirusa czytaj w dziale „Korespondencje” .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bogdan Zahajkiewicz:                                         ARTYKUŁY

zacumowane wzdłuż pomostu jachty wyglądały luksusowo. „Marii” nie musiałem długo szukać. Wśród wypieszczonych jednostek, rzucała się w oczy mahoniowa łódka z wiszącymi na wantach, suszącymi się ciuchami. Polska banderka upewniła mnie, że to musi być „Maria”. Podszedłem, zapukałem i nic….”

___________________________________________________________________________________________________

Aleksandra Jaskuła:                                           LISTY

czułam tam obecność jachtu: jego dusza błąkała się przez 28 lat, jak porzucony pies. A teraz została poświęcona, wszystko zrozumiała i będzie spokojnie czekać na Ciebie, nieważne jak długo…”

___________________________________________________________________________________________________

Jerzy Kuśmider:                                                KORESPONDENCJA:    z Vancouver

„…Są tam też gościnne pomosty, do których normalnie można bezpłatnie cumować na trzy godziny. Obecnie pomosty te są zamknięte i wisi nad wodą żółta taśma zabraniająca wpływania… Na pomoście ustawione są tablice informujące nie tylko o zakazie cumowania, ale nawet wysadzania osób. …”

_____________________________________________________________________________________

Waltraud Witte-Pośpiech:                             WSPOMNIENIA

„…Kiedy o godzinie 20 miałam objąć swoją wachtę, nie wierzyłam moim oczom – Tadek siedział przy rumplu i szczerzył się do mnie, za nim góra wodnej masy, mój Boże, coś takiego z fal, mieliśmy prawdziwą wichurę i co najgorsze, ja pośród tego. Usiadłam w kokpicie, moje nogi trzęsły się jak osika, Tadek rozmawiał ze mną, ale mało co słyszałam, widziałam tylko te ogromne fale i czułam mój strach…”

___________________________________________________________________________________________________                                                                                                                                                                                                                                                               100 lat logo.jpg czb                                                Rok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.

Organizator: wodnapolska.pl                                                                                               Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska            Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

plakat-z-logosami czb__________________________________________________________________________________________________

L I S T  

M-ce katastrofy Daru Przemysla_luty 2016_3

___________________________________________________________________________________________________

F O T O

Maria w Wollongong                                     Maria w Wollongong, NSW, Australia, kwiecień – maj 1977 rok. Fot. z arch. W. Jacobsona

 

                                                                   

okładka zz44

co2_030Photo kindly supplied by Gilles Klein (c) Sipa Press.

„…Francuzi budujący jednostkę szukali sponsora dla Erica Tabarly’ego, który wtedy rozpoczynał swoją przygodę na trimaranach. Jacht nazwano „Côte d’Or II”, w nawiązaniu do znanego producenta czekoladek Côte d’Or. Czekoladki sprzedawały się fantastycznie, a Tabarly mógł “ujarzmiać” wiatry i burze na różnych oceanach…”

Trimaran 3

O dalszych losach znanego i wielce zasłużonego trimarana, czytaj więcej w korespondencji Marioli Landowskiej z Lizbony, część II.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bogdan Sobiło:                                                            ARTYKUŁY

„…Kiedy w XIX wieku przepisy najpierw brytyjskie, potem innych państw, a w końcu konwencje międzynarodowe nakazały na pokładzie statków pokazywanie odpowiednich świateł w nocy i w ograniczonej widoczności, marynarze „na oku” meldowali oficerowi „światła się palą…”

___________________________________________________________                                                                     Mariola Landowska:                                                 KORESPONDENCJA:    z Lizbony

„…Wielu żeglarzy z Francji, Hiszpanii zabiegało o zakup Côte d’Or II. Migiel de Brito Subtil miał wtedy 22 lata i niewielkie środki finansowe na zakup jachtu, ale…”

_____________________________________________________________________________________                                                                      Marek Słodownik:                                                      WSPOMNIENIA100 lat logo.jpg

„…Bardzo wiele artykułów (w „Polsce na Morzu”) poświęcono również zagadnieniom kolonialnym i konieczności podjęcia ekspansji zamorskiej, które w piśmie ligowym nie mogły dziwić. .…”

__________________________________________________________                                                                  Bogdan Sobiło                                                           RECENZJE

„…Dobrym przykładem jest zdjęcie, które kilka miesięcy temu obiegło Internet. Jacht wszedł na skałę i zatrzymał się przy znaku „Odosobnione niebezpieczeństwo”. …”

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~       100 lat logo.jpgRok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.

Organizator: wodnapolska.pl                                                                Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska                                        Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.          100 lat logo.jpg                                                                       

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

95322233_1314705822052176_6790656728804360192_n___________________________________________________________________________________________________

W I D O K Ó W K I  – do Ludomira Mączki

kartka od Giry  kartrka od Giry b

(Witold – Sirijos Gira Vytautas, ur. 1911, Wilno, zm. 1997, pisarz litewski).

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ G A L E R I A    ZŻ

Jheronimus_Bosch_011

Hieronim Bosch (ok. 1450 – 1516), The Ship of Fools (ok. 1494 – 1510), olej na desce, 58 cm x 33 cm, Muzeum Luwr.  

… Jedną z najważniejszych książek XV wieku, źródłem bezpośredniej inspiracji dla Boscha, jest Das Narrenschiff (Statek głupców), długi poemat satyryczny napisany przez strasburskiego humanistę Sebastiana Branta. (…) Poemat jest alegorią występków chorego społeczeństwa, zarażonego grzechami typowymi dla końca wieku. Grupa szaleńców wsiada na statek i żegluje w kierunku Narragonii, ziemi obiecanej ludzi niespełna rozumu. Zanim nastąpi końcowa katastrofa, statek dociera do Szlaraffenlandu, ziemi szczęśliwej. Setki pomniejszych zdarzeń, często będących alegorią rozwiązłości i upodlenia, stały się źródłem fantastycznych ilustracji…

                                                                                                                    Geniusze malarstwa: Bosch, wyd Arkady, 2002.

__________________________________________________________________________________________________   F O T O

F1000009 Vitoria 1983r                              „…załoga bączka  z jachtu „E Capoe” z  Popofem-Dumarskim przypłynęła do „Marii”. Oprócz Dumarskiego
była tam ładna dziewczyna, Francuzka o imieniu Maria Francoise i mężczyzna Henri. Popof
powoływał się na jacht „Vagant” spotkany w maju 1983 w Urca, Brasil…”. Fot. W. Jacobson

 

 

co2_030Photo kindly supplied by Gilles Klein (c) Sipa Press.

„…Francuzi budujący jednostkę szukali sponsora dla Erica Tabarly’ego, który wtedy rozpoczynał swoją przygodę na trimaranach. Jacht nazwano „Côte d’Or II”, w nawiązaniu do znanego producenta czekoladek Côte d’Or. Czekoladki sprzedawały się fantastycznie, a Tabarly mógł “ujarzmiać” wiatry i burze na różnych oceanach…”

O dalszych losach znanego i wielce zasłużonego trimarana, czytaj więcej w korespondencji Marioli Landowskiej z Lizbony.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zeszyty Żeglarskie polecają

 Krzysztof Jaworski: „Życie na trójkącie”, tom 1 i 2, Warszawa 2019

scan okł t.1             scan okł t.2

Autobiograficzne wspomnienia Krzysztofa Jaworskiego, żeglarza harcerskiego i akademickiego w Szczecinie od lat czterdziestych XXw. Barwne opowieści młodego gimnazjalisty, licealisty, studenta przedstawione na tle burzliwych i nie zawsze łatwych powojennych czasów, publikowane wcześniej we fragmentach na łamach „Zeszytów Żeglarskich”, ukazują się obecnie włączone w historię, nie tylko żeglarskich, siedemdziesięciu lat życia Autora.

Cena 50 zł (za dwa tomy) lub dobrowolna wpłata na cel szlachetny, wpłata na konto: Fundacja Avalon (KRS0000270809) Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym                                  ul. Michała Kajki 80/82/1     04-620 Warszawa                                      Nr rachunku: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001                           Tytuł wpłaty: Zubczewska 10827

Książka do nabycia w Jacht Klubie AZS w Szczecinie.                    ___________________________________________________________________________________________________ (zs):                                                                                  ARTYKUŁY

„…Jubilat poczuł się wyraźnie lekko zdezorientowany – ale z mile upajającym błogostanem w duszy – a i rzeczywistość na moment gdzieś mu odpłynęła, bo rzekł:  – Już chyba umarłem. Jestem w niebie?…”

___________________________________________________________                                                                     Mariola Landowska:                                                 KORESPONDENCJA:    z Lizbony

„…Francuzi budujący jednostkę szukali sponsora dla Erica Tabarly’ego, który wtedy rozpoczynał swoją przygodę na trimaranach. Jacht więc nazwano „Côte d’Or II”, w nawiązaniu do znanego producenta czekolad Côte d’Or. Czekoladki sprzedawały się fantastycznie, a Tabarly (Eric i jego brat Patrick – przyp. red.) mógł “ujarzmiać” wiatry i burze na różnych oceanach, z materialną pomocą słodkiego sponsora…”

_____________________________________________________________________________________                                                                      Marek Słodownik:                                                      WSPOMNIENIA100 lat logo.jpg

„…W pierwszym numerze opublikowano manifest „Idziemy za morza”, w którym uzasadniano szeroko potrzebę kolonii dla Polski. Bardzo często w tym kontekście odwoływano się do słów Paula Leroya Beauliena, który pisał: „Narody, które nie kolonizują, przeznaczone są na wymarcie, a przynajmniej na wstąpienie do grona najmniej licznych i najmniejszych na kuli ziemskiej.…”

__________________________________________________________                                                                  Anna Kaniecka -Mazurek:                                       RECENZJE

„…z doktoratem i na różnych dyrektorskich, czy ministerialnych „stołkach” nie różnił się niczym od pełnego zapału młodego harcerza, żeglarza regatowego, czy włóczęgi morskiego w zagranicznych rejsach w randze kapitana. Mnóstwo tu celnych obserwacji z życia urzędnika i sporo ciekawych anegdot z osobistego życia z trzema żonami…”

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~       100 lat logo.jpgRok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.

Organizator: wodnapolska.pl                                                                Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska                                        Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.          100 lat logo.jpg                                                                        ___________________________________________________________________________________________________

W I D O K Ó W K I  – do Ludomira Mączki

widok wilno     

Drogi Ludomirze,                                                                    Wilno,  91.02.14/15                                                                            Dziękuję za list z 14 stycznia, wysłany 15-go, w Wilnie – 3 lutego. Od Wojciecha też otrzymałem list z Jamajki, odpowiedziałem do Szczecina. Myślę, że Polska wypłynie na spokojną wodę. Kanadyjskie obywatelstwo – to już coś. Myślę, że ten list trafi do Ciebie zanim wyruszysz do Francji. Byłem tam tydzień (czy 10 dni?) przed tamtą wojną i jeszcze jeden dzień (!) w roku 1978. Z Polski nie będzie chyba dużych kłopotów zahaczyć o Wilno i Kowno (i Kłajpedę?)… Stosunki między Polską i Litwą wyraźnie się polepszyły, chociaż i tak pół setki lat nie są złe…                                                                                                                                                                                            Wiele serdeczności – Witold….    

(Witold – Sirijos Gira Vytautas, ur. 1911, Wilno, zm. 1997, pisarz litewski)
Czytaj dalej

jaworski plakat                                                            ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  Dok1-1       POWSTANIE WARSZAWSKIE oczami jedenastoletniego chłopca.

 Warszawa, Stare Miasto.

(…) pierwszego sierpnia, około 13.00 zdarzyła się jakaś lokalna strzelanina, gdzieś dalej na Długiej. Dla nas miało to taki skutek, że ludzie przyprowadzili do Mamy jakiegoś mężczyznę i jakąś kobietę… (mężczyzna) miał przestrzelone płuco,… kobieta, okazało się, że ma kulę w biodrze i silnie krwawi… była potrzebna pomoc chirurga. (…)

Tak minęło te parę godzin do 17.00, kiedy na podwórzu rozpoczął się wielki ruch i ktoś zaczął krzyczeć, żeby wychodzić do budowy barykady na Podwalu. Oczywiście poleciałem – ale dla mnie nie było tam nic do roboty – ludzie wynosili jakieś tapczany, materace, ktoś wytoczył ręczny wózek. Barykada wyglądała nędznie, dopiero ktoś kazał wyrywać płyty chodnikowe i ustawiać z nich murek. Wróciłem do domu i poleciałem do Bujnowskich na czwarte piętro, skąd był dobry widok na plac Krasińskich. Rozległo się kilka strzałów, od Żoliborza przejechał z wielka prędkością jakiś niemiecki samochód osobowy – i ludzie zaczęli wylegać na Długą.

Po powrocie, na naszym podwórzu zastałem podniosły nastrój. Znalazł się jakiś znany artysta scen polskich, którego ludzie błagali o zaintonowanie jakiejś patriotycznej pieśni, co wykonał, śpiewając „Jeszcze Polska nie zginęła…” łamiącym się ze wzruszenia głosem.

W międzyczasie co przytomniejsi lokatorzy napełniali wodą wanny i wszelkie możliwe zbiorniki, co okazało się pociągnięciem jak najbardziej proroczym – pod wieczór woda przestała płynąć z kranów. Światło też zgasło, telefon – którym usiłowaliśmy się dodzwonić do Zielezińskich na Powiśle – też zamilkł.

Drugiego sierpnia w kuchni urządziliśmy produkcję butelek z benzyną do walki z czołgami, wykorzystując cały ich zapas ze spiżarki i piwnicy. Benzyny było dość z garaży pod 11-tym. Oprócz tego Mama uruchomiła punkt prania i zwijania na nowo bandaży. Po południu pobiegłem na róg Miodowej – tu barykada była już przednia, właśnie wywracano drugi wóz tramwajowy, spawacz ciął szyny, które wyginano pod kątem, ludzie żwawo wyrywali płyty chodnikowe i układali z nich boczne murki, jednym słowem tu robota szła na całego i bardzo planowo (…)

Ja usiłowałem stać się użyteczny dla Powstańców i trzeciego sierpnia zgłosiłem się do kwaterującego w naszym domu pana z opaską. Ten dał mi karteczkę, abym ją zaniósł na Podwale 21, co naturalnie uczyniłem z ochotą. Ale potem nikt jakoś nie chciał takiego smarkacza przyjąć na służbę (…)

Gdzieś też w pierwszych dniach Powstania, Tajo przypomniał sobie, że nasi starsi braciszkowie skombinowali kiedyś trochę amunicji pistoletowej i ukryli ją w grubej warstwie piasku na strychu pod 11-tym. Poszliśmy na strych – i po krótkim kopaniu Tajek odnalazł tekturowe pudełko. W tryumfie zaniósł je na dół i oddał kwaterującym Powstańcom, którzy bardzo mu dziękowali. To było nasze ostatnie wejście na strych (…)

13. sierpnia następnym wypadkiem był wybuch czołgu – pułapki na Kilińskiego. My akurat siedzieliśmy w piwnicy u Bujnowskich pod 11-tym i odchodziło czytanie na głos przy karbidówce „Ani z Zielonego Wzgórza”. Wybuchu nie słyszeliśmy: karbidówki i świece zgasły, potworna siła ścisnęła mi głowę, potem puściła i byliśmy wszyscy głusi przez dobrych kilka chwil. Potem było słychać tylko łomot spadających gruzów i odłamków (…)

W dniu w którym padł Paryż – o czym donosiły wielkimi tytułami gazety – na naszym podwórzu odbyła się zbiórka dużego oddziału: prawie stu chłopaków, w hełmach i panterkach, uzbrojonych w „Bergmanny” i „Błyskawice”. Był to widok groźny i bardzo krzepiący. Niemniej ogarnęły mnie jakieś złe przeczucia (…)

Potem było gorzej i gorzej, i tak jakoś stopniowo nasze domy zaczęły się rozpadać. Najpierw poszła bomba w „kuchenną” klatkę schodową obok bramy na Kilińskiego. Schody były drewniane, bomba zjechała prawie do piwnicy i tam wybuchła, a schody złożyły się na dole. Było bardzo wielu zabitych i rannych, zaczęto ich wydobywać (…)

Na koniec zaczęto rozstrzeliwać czwarte i trzecie piętro, tym razem od strony Placu Zamkowego. Ten ostrzał dobrze zapamiętałem, bo w dzień postanowiliśmy siedzieć w stróżówce na parterze u Feliksowej. Mury były tu grube, a doszliśmy do wniosku, że o ile chałupa zacznie się walić – to będzie łatwiej nam się wydostać, niż z piwnicy. Stąd przez okno mogłem oglądać nadlatujące w półgodzinnych odstępach cztery „Stukasy” (…)

W tym czasie życie przeniosło się do piwnic, które stawały się coraz bardziej zatłoczone – legowiska wypełniały korytarze i trzeba było poruszać się w nich bardzo ostrożnie, żeby kogoś nie podeptać. Do naszych domów spływało coraz więcej ludzi z obrzeży, zaciskanego wokół Starego Miasta, pierścienia (…)

Nie ruszając się z obrębu naszych domów, nie zdawałem sobie sprawy z rozmiarów zniszczeń dookoła nas. Kiedyś wyjrzałem kątem oka  przez nasze okienko piwniczne i ze zdumieniem zobaczyłem, że zamiast domów Podwala zamykających perspektywę Kilińskiego jest jakaś bezkształtna kupa gruzów. Jednakże dopiero po wygonieniu nas przez Niemców widok przerósł moje wszelkie rozumienie (…)

Dopiero grubo po wojnie dowiedziałem się, w jakim to bitewnym miejscu przypadło nam przebywać. W ciągu praktycznie dwóch tygodni na ten niewielki skrawek, jakim było Stare Miasto, spadło ponad tysiąc ton bomb i pocisków! (…)

Krzysztof Jaworski, „Życie na trójkącie”, Warszawa, 2019

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zeszyty Żeglarskie polecają

 Krzysztof Jaworski: „Życie na trójkącie”, tom 1 i 2, Warszawa 2019

scan okł t.1             scan okł t.2

Autobiograficzne wspomnienia Krzysztofa Jaworskiego, żeglarza harcerskiego i akademickiego w Szczecinie od lat czterdziestych XXw. Barwne opowieści młodego gimnazjalisty, licealisty, studenta przedstawione na tle burzliwych i nie zawsze łatwych powojennych czasów, publikowane wcześniej we fragmentach na łamach „Zeszytów Żeglarskich”, ukazują się obecnie włączone w historię, nie tylko żeglarskich, siedemdziesięciu lat życia Autora.

Cena 50 zł (za dwa tomy) lub dobrowolna wpłata na cel szlachetny, wpłata na konto: Fundacja Avalon (KRS0000270809) Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym                                  ul. Michała Kajki 80/82/1     04-620 Warszawa                                      Nr rachunku: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001                           Tytuł wpłaty: Zubczewska 10827

Książka do nabycia w Jacht Klubie AZS w Szczecinie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~       100 lat logo.jpgRok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.

Organizator: wodnapolska.pl                                            Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska                                                             Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.          100 lat logo.jpg                                                                        ___________________________________________________________________________________________________ (zs) + Tomasz Głowacki:                                                ARTYKUŁY

Po co nam żaglowce?…

(…) Rozpoczynamy cykl tematyczny pod roboczym tytułem „Po co nam żaglowce?…” wierząc, że „białe żagle” nie przeszły do lamusa, że przed nami „rewolucja” techniczna, która zatrzyma degradację planety, a przynajmniej ograniczy eksploatację paliw kopalnych, zmniejszy fatalne dla środowiska skutki przemysłu petrochemicznego, przemysłu tworzyw sztucznych, że wykorzystanie wiatru w żegludze, transporcie wodnym, ale także kształtowanie lepszego zrozumienia między społecznościami, w globalnym współistnieniu i współdziałaniu…

___________________________________________________________________________________________________  Periplus.pl/Kazimierz Robak:                                ARTYKUŁY       

Cykl artykułów o Jimi Hendrix’e –  więcej na:         http://periplus.pl/archiwa/5052

___________________________________________________________                                                                      Małgorzata Krautschneider:                                   KORESPONDENCJA:    z Nowego Jorku

„Wreszcie wydarzenie żeglarskie!  Greta Thunberg dopłynęła do NY na jachcie „Malizia II”. Czekamy na nią w marinie North Cove nad rzeka Hudson. Ta 16-letnia dziewczyna z  syndromem Aspergera wlazła wszystkim za skórę. Ma wielbicieli i wrogów, ale ona to bierze serio, tak jak tylko Aspergerzy potrafią…”

______________________________________________________________________                                                                                        Marek Słodownik:                                                      WSPOMNIENIA100 lat logo.jpg

„…”Torpeda” 1936 -1937.   Tytuł tego pisma może wprowadzać w błąd sugerując, że mamy do czynienia z czasopismem adresowanym do marynarzy floty wojennej. Tygodnik wydawany w Gdyni przez dwa lata, początkowo jako samodzielny byt wydawniczy, a następnie, od czerwca 1937 roku, jako dodatek do „Kuriera Bałtyckiego”.…”

___________________________________________________________________________________________________  F O T O

devon postcard      (…) ich farma była przepięknie położona: przy dobrej pogodzie widziało się Kanał Angielski, wokół trawiaste wzgórza, a pomiędzy nimi wijąca się rzeka na której kotwiczyły jachty, łodzie, motorówki…    (z: „ARTYKUŁY”: Zwykłe Życie)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~                                                   O B R A Z K I   z   W Y S T A W Y (o wystawie czytaj w zakładce: „Recenzje”)

dav

dav

dav

dav

________________________________________________________________________                                              N A   S Z K L E    M A L O W A N E

na szkle malowane                                                         Danuta Piotrowska, technika: obraz na szkle; 12,5cm x 15,5cm; lata 70te XXw                                         

 

  Dok1-1       POWSTANIE WARSZAWSKIE oczami jedenastoletniego chłopca.

 Warszawa, Stare Miasto.

(…) pierwszego sierpnia, około 13.00 zdarzyła się jakaś lokalna strzelanina, gdzieś dalej na Długiej. Dla nas miało to taki skutek, że ludzie przyprowadzili do Mamy jakiegoś mężczyznę i jakąś kobietę… (mężczyzna) miał przestrzelone płuco,… kobieta, okazało się, że ma kulę w biodrze i silnie krwawi… była potrzebna pomoc chirurga. (…)

Tak minęło te parę godzin do 17.00, kiedy na podwórzu rozpoczął się wielki ruch i ktoś zaczął krzyczeć, żeby wychodzić do budowy barykady na Podwalu. Oczywiście poleciałem – ale dla mnie nie było tam nic do roboty – ludzie wynosili jakieś tapczany, materace, ktoś wytoczył ręczny wózek. Barykada wyglądała nędznie, dopiero ktoś kazał wyrywać płyty chodnikowe i ustawiać z nich murek. Wróciłem do domu i poleciałem do Bujnowskich na czwarte piętro, skąd był dobry widok na plac Krasińskich. Rozległo się kilka strzałów, od Żoliborza przejechał z wielka prędkością jakiś niemiecki samochód osobowy – i ludzie zaczęli wylegać na Długą.

Po powrocie, na naszym podwórzu zastałem podniosły nastrój. Znalazł się jakiś znany artysta scen polskich, którego ludzie błagali o zaintonowanie jakiejś patriotycznej pieśni, co wykonał, śpiewając „Jeszcze Polska nie zginęła…” łamiącym się ze wzruszenia głosem.

W międzyczasie co przytomniejsi lokatorzy napełniali wodą wanny i wszelkie możliwe zbiorniki, co okazało się pociągnięciem jak najbardziej proroczym – pod wieczór woda przestała płynąć z kranów. Światło też zgasło, telefon – którym usiłowaliśmy się dodzwonić do Zielezińskich na Powiśle – też zamilkł.

Drugiego sierpnia w kuchni urządziliśmy produkcję butelek z benzyną do walki z czołgami, wykorzystując cały ich zapas ze spiżarki i piwnicy. Benzyny było dość z garaży pod 11-tym. Oprócz tego Mama uruchomiła punkt prania i zwijania na nowo bandaży. Po południu pobiegłem na róg Miodowej – tu barykada była już przednia, właśnie wywracano drugi wóz tramwajowy, spawacz ciął szyny, które wyginano pod kątem, ludzie żwawo wyrywali płyty chodnikowe i układali z nich boczne murki, jednym słowem tu robota szła na całego i bardzo planowo.

(…)

Ja usiłowałem stać się użyteczny dla Powstańców i trzeciego sierpnia zgłosiłem się do kwaterującego w naszym domu pana z opaską. Ten dał mi karteczkę, abym ją zaniósł na Podwale 21, co naturalnie uczyniłem z ochotą. Ale potem nikt jakoś nie chciał takiego smarkacza przyjąć na służbę.

(…)

Gdzieś też w pierwszych dniach Powstania, Tajo przypomniał sobie, że nasi starsi braciszkowie skombinowali kiedyś trochę amunicji pistoletowej i ukryli ją w grubej warstwie piasku na strychu pod 11-tym. Poszliśmy na strych – i po krótkim kopaniu Tajek odnalazł tekturowe pudełko. W tryumfie zaniósł je na dół i oddał kwaterującym Powstańcom, którzy bardzo mu dziękowali. To było nasze ostatnie wejście na strych.

(…)

13. sierpnia następnym wypadkiem był wybuch czołgu – pułapki na Kilińskiego. My akurat siedzieliśmy w piwnicy u Bujnowskich pod 11-tym i odchodziło czytanie na głos przy karbidówce „Ani z Zielonego Wzgórza”. Wybuchu nie słyszeliśmy: karbidówki i świece zgasły, potworna siła ścisnęła mi głowę, potem puściła i byliśmy wszyscy głusi przez dobrych kilka chwil. Potem było słychać tylko łomot spadających gruzów i odłamków.

(…)

W dniu w którym padł Paryż – o czym donosiły wielkimi tytułami gazety – na naszym podwórzu odbyła się zbiórka dużego oddziału: prawie stu chłopaków, w hełmach i panterkach, uzbrojonych w „Bergmanny” i „Błyskawice”. Był to widok groźny i bardzo krzepiący. Niemniej ogarnęły mnie jakieś złe przeczucia…

(…)

Potem było gorzej i gorzej, i tak jakoś stopniowo nasze domy zaczęły się rozpadać. Najpierw poszła bomba w „kuchenną” klatkę schodową obok bramy na Kilińskiego. Schody były drewniane, bomba zjechała prawie do piwnicy i tam wybuchła, a schody złożyły się na dole. Było bardzo wielu zabitych i rannych, zaczęto ich wydobywać.

(…)

Na koniec zaczęto rozstrzeliwać czwarte i trzecie piętro, tym razem od strony Placu Zamkowego. Ten ostrzał dobrze zapamiętałem, bo w dzień postanowiliśmy siedzieć w stróżówce na parterze u Feliksowej. Mury były tu grube, a doszliśmy do wniosku, że o ile chałupa zacznie się walić – to będzie łatwiej nam się wydostać, niż z piwnicy. Stąd przez okno mogłem oglądać nadlatujące w półgodzinnych odstępach cztery „Stukasy”.

(…)

W tym czasie życie przeniosło się do piwnic, które stawały się coraz bardziej zatłoczone – legowiska wypełniały korytarze i trzeba było poruszać się w nich bardzo ostrożnie, żeby kogoś nie podeptać. Do naszych domów spływało coraz więcej ludzi z obrzeży, zaciskanego wokół Starego Miasta, pierścienia.

(…)

Nie ruszając się z obrębu naszych domów, nie zdawałem sobie sprawy z rozmiarów zniszczeń dookoła nas. Kiedyś wyjrzałem kątem oka  przez nasze okienko piwniczne i ze zdumieniem zobaczyłem, że zamiast domów Podwala zamykających perspektywę Kilińskiego jest jakaś bezkształtna kupa gruzów. Jednakże dopiero po wygonieniu nas przez Niemców widok przerósł moje wszelkie rozumienie.

(…)

Dopiero grubo po wojnie dowiedziałem się, w jakim to bitewnym miejscu przypadło nam przebywać. W ciągu praktycznie dwóch tygodni na ten niewielki skrawek, jakim było Stare Miasto, spadło ponad tysiąc ton bomb i pocisków! (…)

Krzysztof Jaworski, „Życie na trójkącie”, Warszawa, 2019

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zeszyty Żeglarskie polecają

 Krzysztof Jaworski: „Życie na trójkącie”, tom 1 i 2, Warszawa 2019

scan okł t.1             scan okł t.2

Autobiograficzne wspomnienia Krzysztofa Jaworskiego, żeglarza harcerskiego i akademickiego w Szczecinie od lat czterdziestych XXw. Barwne opowieści młodego gimnazjalisty, licealisty, studenta przedstawione na tle burzliwych i nie zawsze łatwych powojennych czasów, publikowane wcześniej we fragmentach na łamach „Zeszytów Żeglarskich”, ukazują się obecnie włączone w historię, nie tylko żeglarskich, siedemdziesięciu lat życia Autora.

 

Cena 50 zł (za dwa tomy) lub dobrowolna wpłata na cel szlachetny, wpłata na konto: Fundacja Avalon (KRS0000270809) Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym                                                                           Ul. Michała Kajki 80/82/1          04-620 Warszawa                                                                                               Nr rachunku: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001                           Tytuł wpłaty: Zubczewska 10827

Książka do nabycia w Jacht Klubie AZS w Szczecinie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

Trzebiez.jpg

(…) U mnie w domu (w Auckland – przyp. red.), na wejściu do mojego “study” wisi fotografia Ośrodka Żeglarskiego w Trzebieży – we mgle. Piękne zdjęcie. (…) Nie wiem kto zrobił to zdjęcie – „Trzebież we mgle”, ale dostałem je wiele lat temu od Kazika Jasicy…                                                                                                                                             e-maila od Tomka Głowackiego (New Zealand)                                                                     (…) Zdjęcie ośrodka w Trzebieży, które przysłał Tomek Głowacki, zrobił Jurek Pisz (Australia – przyp. red.) To od niego dostałem dwie fotografie wiele lat temu, jedna wisi u mnie w pokoju, a drugą dałem Tomkowi…                                                                                                                                   e-mail od Kazika Jasicy (New Zealand)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Rok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.

Organizator: wodnapolska.pl                                                                                               Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska                                                                                                                                           Współorganizatorzy: żeglarski.info, tawernaskipperow.pl, zeszytyzeglarskie.pl, zeglujmyrazem.com, sailbook.pl, periplus.pl, port21.pl, polskieszlakiwodne.pl, marynistyka.pl, portalzeglarski.pl, dobrewiatry.pl, ktz.pttk.pl, hermandaddelacosta.pl, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.          100 lat logo.jpg                                                                        ___________________________________________________________________________________________________ Grzegorz Węgrzyn:                                                ARTYKUŁY

„…Po dniu spokoju wiatr zaczyna wzrastać do 6B z SW, prędkość 5,2 kn. Wszystko jest jak należy, żeby nie ta ciemność, wilgoć i padający deszcz. Teraz śpię po 2-3 godziny. Wstaję, sprawdzam pokład i z powrotem w „kimę”, w mokre żagle. Już nawet nie kładę się w koję, śpię w przejściu na żaglach…”

___________________________________________________________________________________________________  (zs):                                                                         ARTYKUŁY                                                                                                         

(…) wiatr stężał i to mocno, więc zarefowaliśmy grota, poeta przezornie ubrał się w kamizelkę, zszedł do komputera i szybko wyleciał z powrotem z przerażoną miną: „komputer siadł, nie ma komputera, nie ma mapy, nie ma pozycji – amen”. I wtedy wszyscy z nadzieją, szukając ratunku, spojrzeli na Zygmunta i jego pozycje i kursy na mapie papierowej. Wiemy gdzie jesteśmy!

____________________________________________________________                                                               Mariola Landowska:                                             KORESPONDENCJA:    z Lizbony

 „Farol do Esteiro czyli latarnię do Esteiro wybudowano i uruchomiono w 1914 roku…”

___________________________________________________________                                                                 Tomek Głowacki:                                                 KORESPONDENCJA:    z Auckland    

„W Auckland (New Zealand) w dniach 16–19 maja br. odbyła się wystawa łodzi motorowych (pod dachem). Oprócz łodzi motorowych był również rekreacyjny sprzęt wodny, modele dla modelarzy, sprzęt wędkarski i mnóstwo elektroniki. Moją uwagę zwróciły nowe modele łodzi na kółkach…”

______________________________________________________________________                                                                                        Marek Słodownik:                                                 WSPOMNIENIA100 lat logo.jpg

„…Narastał konflikt pomiędzy sekretarzem generalnym Komitetu Floty Narodowej generałem Zaruskim, a niezależnym wydawcą tytułu Krajewskim. (…) Zaruski deklarował wolę przejęcia tytułu, ale bez długów, sytuacja zmierzała więc w stronę konfliktu sądowego. (…) Sprawa znalazła swój finał w sądzie (…) O  zakończeniu procesu sądowego redakcja doniosła w lutym 1931 roku: Władze śledcze i prokuratorskie Rzeczypospolitej postanowieniem z 25 marca r.b. zarzuty wszystkie uznały za bezpodstawne, nieistotne i tem samem w całej rozciągłości przywróciły do czci wydawcę „Floty Narodowej” p. Radosława Krajewskiego…”

___________________________________________________________________________________________________  F O T O

devon postcard      (…) ich farma była przepięknie położona: przy dobrej pogodzie widziało się Kanał Angielski, wokół trawiaste wzgórza, a pomiędzy nimi wijąca się rzeka na której kotwiczyły jachty, łodzie, motorówki…    (z „ARTYKUŁY”: Zwykłe Życie)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~                                                   O B R A Z K I   z   W Y S T A W Y (o wystawie czytaj w zakładce: „Recenzje”)

dav

dav

dav

dav

________________________________________________________________________                                              N A   S Z K L E    M A L O W A N E

na szkle malowane                                                         Danuta Piotrowska, technika: obraz na szkle; 12,5cm x 15,5cm; lata 70te XXw