Archiwum kategorii: Korespondencje

Mariola Landowska: Korespondencja z Lizbony

13th Champalimaud Foundation Trophy Regatta

   5th October 2024

Na rzece Tag, spowitej w mgle, w pobliżu Torre de Belém, odbyły się lokalne regaty.

 

     

Com os melhores cumprimentos

Fot. Mariola Landowska
www.mariolalandowska-art.com

_________________________________________________________________________________________Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.

Mariola Landowska: Korespondencja z Lizbony

Nimfy rzeki Tag.

Wielu z nas już było w Lizbonie i widziało rozlewające się szeroko, nim wtopią się w oceanie, wody rzeki Tag (łac. Tagus). A Tagides to są nimfy rzeki Tag (Tagides ninfas do rio Tejo), żyjące w niej, nazwane tak przez André de Resende w poemacie „Vincentius Levita et Martyr” (1545 r.).
W portugalskiej kulturze nimfy rzeczne Tagides pojawiają się jeszcze w narodowym poemacie epickim „Os Lusiadas” (1572 r.), dziele renesansowego poety Luisa Camõesa, nazywanego w Portugalii „księciem poetów”; tutaj występują jako muzy, które poeta prosi o inspirację, o głośny i wyraźny dźwięk, o wenę twórczą przy pisaniu poezji.

4
A ty, mój Tagidesie, bo stworzyłeś.
Masz we mnie nową ognistą pomysłowość,
Jeśli zawsze celebrujesz ją pokornym wierszem.
To była dla mnie twoja radosna rzeka.
Teraz daj mi głośny i wysublimowany dźwięk,
Wspaniały i płynny styl,
Ze względu na Twoje wody, rozkaz Febusa,
aby nie zazdrościli Hippokrenowi.

5
Daj mi wściekłość wielką i dźwięczną,
I nie z dzikiej aveny czy ruda frauta,
Ale z canory i wojowniczej tuby,
Aby pierś się rozjaśniała i kolor gestu się zmieniał;
Daj mi tę samą pieśń, jaką czynią
twoi sławni ludzie, którzy tak bardzo pomagają Marsowi;
Niech się rozprzestrzeni i będzie śpiewane we wszechświecie,
Jeśli tak wzniosła cena mieści się w wierszu.

Spacerując nad Tagiem, wchłaniając zapach niesionej wody, obserwując zmieniające się kolory, fakturę rzeki pomyślałam, że wody w naturze, w różnych formach, w jeziorach, morzach, rzekach mają pokaźną energię, która pozwala otwartym ludziom znaleźć odpowiednią ścieżkę, drogę w nowe przeżycia; otwierają wyobraźnię na nowe obszary, rozszerzają percepcję.
Trzeba pielęgnować także naszą Odrę i jeziora, obyśmy byli zawsze mocni, pełni dobrej energii w tym co robimy.
Kiedyś namalowałam obraz mocno osadzony w temacie rzeki, w której wodach toczy się życie – nazwałam go „Rzeka” – być może Tag był inspiracją. A teraz widzę, że tak jak u Andre de Resende i Camõesa i tutaj pojawiły się współistniejące z rzeką nimfy; może to są owe poetyckie Tagides z wyobraźni portugalskich poetów?

Mariola Landowska, Rzeka, akryl na płótnie, 60x120cm, 2006r

Com os melhores cumprimentos

Mariola Landowska
www.mariolalandowska-art.com

_________________________________________________________________________________________Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.

Mariola Landowska: Korespondencja z Lizbony

Malowałam Patio Aberto czyli po polsku Otwarte Patio pod wpływem refleksji, która potrafi przyjść niespodzianie, czasami pod wpływem miejsca gdzie jesteśmy, przedmiotów obok nas a czasem i tych których nie ma, a jednak wpływają na nas, pobudzają do refleksji, do zastanowienia.

Siedzę przy stoliku, patrzę na wodę – jak na tym obrazie, a tu nie wiedzieć skąd przylatuje gołąb, niczym posłaniec z wiadomością i przywołuje wspomnienia domu i pitej kawy. Te dwa elementy na obrazie – dom i filiżanka po wypitej kawie nie mają już cienia, bo są poza rzeczywistością, w przeciwieństwie do doniczki z kwiatem i kubka, które stoją na stole i rzucają cień. Nie ma domu i filiżanki z kawą, ale nie ma też i osoby, która piła kawę z tej filiżanki. Gdzieś poza tym kawiarnianym miejscem jest – jak na obrazie – dalekie morze i daleki ląd skąd przyleciał gołąb.

Mariola Landowska, Patio Aberto, akryl na płótnie, 70x50cm, 2021r.

Fofografia z Praça do Comercio w dniu 25 kwietnia – Dniu Wolności – upamiętniającym tzw. rewolucję goździków (Revoluçao dos Cravos – wojskowy zamach stanu w Portugalii w kwietniu 1974 r, który obalił rządy następcy Salazara). Przez cały ten dzień pływały różne jednostki wodne, czekając na wydarzenia wieczorne, na koncert i spektakl multimedialny. Ta woda zawsze tam jest, na Cais das Colunas, jakby chciała wpłynąć, wlać się do miasta poprzez Praça do Comercio. To tylko jest niezmienne w tym pejzażu, bo inne przedmioty które widzimy, jak łodzie, statki, jachty zmieniają miejsca w przestrzeni wodnej.


Foto. M. Landowska

Po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Lizbonę w 1775 roku, odbudowano również dolną część centrum Lizbony z usytuowanym nad rzeką Tag Praça do Comercio czyli Placem Handlowym z charakterystycznym fragmentem nabrzeża z marmurowymi kolumnami zwanym Cais das Colunas. To było miejsce bardzo prestiżowe i ważne w historii miasta i kraju, bo tam właśnie witano szefów państw, jak choćby w 1957 roku Rainha’e Isabel II de Inglaterra czyli królową brytyjską Elżbietę II. Brytyjska monarchini wraz z małżonkiem księciem Filipem przyleciała do Portugalii samolotem, ale uroczyste powitanie królewskiej pary, przypływającej królewskim jachtem do miasta, odbyło się właśnie w Starej Przystani, w Cais das Colunas.

W 1997 roku charakterystyczne, marmurowe kolumny … usunięto!, bo przedłużano linię metra do dworca kolejowego w Santa Apolonia (linia niebieska, linia mew). Po 11 latach, gdy ukończono prace budowlane, kolumny wróciły na swoje miejsce, stając się znowu popularnym miejscem spotkań Portugalczyków i turystów, a także nieodzownym elementem w kadrze wielu fotografii.

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Lisbon_main_square

                                                                                                                                                                           Mariola Landowska

www.mariolalandowska-art.com

________________________________________________________________________________________________________Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.

Tomek Głowacki: Korespondencja z Nowej Zelandii

Z dalekiej, Nowej Zelandii Tomek Głowacki w korespondencji do Zeszytów Żeglarskich przesyła zauważoną w mediach informację o przygotowaniach do kolejnej edycji oceanicznych regat z Sydney (Australia) do Auckland (Nowa Zelandia). Organizatorzy regat – Royal Prince Alfred Yacht Club z Sydney i Royal Akarana Yacht Club z Auckland – planują start do regat w dniu 11. października 2025 roku, i będzie to początek przyszłorocznego wiosenno-letniego sezonu żeglarskiego na antypodach.

                                                           

 

Trasa regat o długości 1250 mil morskich jest poważnym wyzwaniem żeglarskim dla biorących udział jednostek (jachty cruisingowe, regatowe, superjachty, wielokadłubowce oceaniczne). Dwukrotnie dłuższa od trasy słynnych regat Sydney – Hobart, prowadzi przez burzliwe wody Morza Tasmana, gdzie fale potrafią przybierać monstrualne rozmiary a w głębi oceanu przemieszczają się wewnętrzne fale pływowe powstające na podwodnym wypiętrzeniu na południe od Nowej Zelandii. Więc choć akwenem regat jest Morze Tasmana, to jednak ich charakter jest jak najbardziej oceaniczny: A dramatic and compelling ocean (and we mean ‘ocean’) racecourse has been shoe-horned… jak podaje w zawiadomieniu organizator regat.

Więcej o regatach na internetowej stronie organizatora:

https://rpayc.com.au/sailing/sydney-to-auckland-ocean-race/

a o ubiegłorocznej edycji regat pod linkiem:

https://www.sail-world.com/news/267521/Sydney-to-Auckland-Ocean-Race-2023-start#:~:text=At%201300hrs%20AEDT%20on%20October,Sydney%20Harbour%2C%20bound%20for%20Auckland.

Jak przystało na poważną imprezę sportową nie mogło zabraknąć programu brzegowego i całej otoczki biznesowej.

                                                                       

Oprac. red. na podst. korespondencji Tomka Głowackiego z Nowej Zelandii.

________________________________________________________________________________________________________Tomek M. Głowackiurodzony i wychowany w Polsce. Jachtowy kpt.ż.w., inż. mechanik, konstruktor jachtów, certyfikowany project manager, specjalista w zakresie jakości i ciągłego usprawniania produkcji (Lean Six Sigma Black Belt), wykładowca budowy jachtów na uniwersytecie w Auckland. Pracował przy znaczących projektach w takich krajach jak Polska (m.in. jacht „Spaniel”), Nowa Zelandia, Australia, United Arab Emirates i American Samoa. Prowadzi firmę konsultingową – projektowanie statków oraz usprawnianie stoczniowych procesów produkcyjnych. Mieszka w Nowej Zelandii.

(zs): Zdobycie Lacebony (Lizbony).

W Chronica Slavorum1 Helmolda, zwanego z łacińska Helmoldus, historyka saskiego, proboszcza chrześcijańskiego z Bozowa (niem. Bosau) w Wagrii (słowiańska kraina historyczna na obszarze dzisiejszego Holsztynu, w północnych Niemczech), w pierwszej księdze w rozdziale 61 „Zdobycie Lacebony” znajduje się taki oto zapis:

Drugie zaś wojsko morskie, zebrane z Kolonii i innych miast nadreńskich i znad brzegów rzeki Wezery, zaczęło żeglować po niezmierzonych przestrzeniach oceanu, dopóki nie przybyło do Brytanii. Tam naprawiwszy w ciągu dni kilku okręta, gdy się z nimi jeszcze niemała liczba Anglów i Brytów złączyła, rozwinęli żagle, płynąc ku Hiszpanii i przybyli do najzacniejszego miasta Portugalskiego w Galacyi, by cześć oddać S. Jakubowi (S. Jago di Conpostella).”

Owe „niezmierzone przestrzenie oceanu” chyba ponad miarę pobudzające wyobraźnię Helmolda to wody Morza Północnego, a „wojsko morskie” tworzą głównie niemieccy i frankońscy (Normanowie, Fryzowie, Flamandowie) panowie feudalni i rycerstwo ze służbą i uposażeniem. Cel przyświeca im szczytny: oto w ogłoszonej w 1145 roku bulli Divina Dispensatione papież Eugeniusz III wzywa do podjęcia kolejnej, drugiej wyprawy krzyżowej do Jerozolimy przeciw barbarzyńskim ludom Wschodu, by odzyskać Ziemię Świętą i Jerozolimę zajętą od VII wieku przez muzułmanów. Do organizacji krucjaty krzyżowej przystępuje szeroko znany w chrześcijańskim świecie cysterski opat Bernard z Clairvaux. Jego charyzma i sława znajduje duży oddźwięk wśród królów, książąt, szlachty, rycerstwa i pospólstwa chrześcijańskiej Europy.

Wojska gotowego do podjęcia papieskiego wezwania jest tak dużo, że postanowiono obrać trzy kierunki krucjaty krzyżowej („na odzieży i broni wojownicy nosili znak krzyża”, zapisuje Helmold). Jedna część wojska wyruszyła do krajów wschodnich (Jerozolima), druga do Hiszpanii opanowanej przez muzułmańskich Maurów (afrykańskich Berberów z domieszką Arabów), a trzecia do pogańskich Słowian graniczących przez Łabę z germańskimi plemionami.

I to właśnie ta druga część krzyżowców, przywołana w cytowanym fragmencie helmoldowej kroniki, wzmocniona rycerstwem „Anglów i Brytów” (łącznie około 13 tysięcy krzyżowców), z rozwiniętymi żaglami dociera do Półwyspu Iberyjskiego, pielgrzymuje do grobu św. Jakuba w Galicji (Santiago de Compostela) i za namową portugalskiego króla Alfonsa I (przydomek „Zdobywca” nadadzą mu potomni) kieruje swoje okręty ku Lizbonie zajętej od VIII wieku przez Maurów.

Tę prośbę krzyżowcy przyjęli przychylnie i odpłynęli do Lacebony z wielu okrętami; król zaś udawszy się drogą lądową, przyprowadził silne wojsko i takim sposobem miasto zostało oblężone od strony lądu i morza” – pisze kronikarz saski.

Jest rok 1147, Dom Afonso Henriques (Afonso I o Conquistador) od kilku lat sprawuje władzę jako pierwszy król Portugalii, a Lisbona jest wreszcie uwolniona od Maurów – przy wsparciu krzyżowców – po czterech miesiącach oblężenia od strony lądu i morza. Ponad wiek później, wraz z sukcesami rekonkwisty na Półwyspie Iberyjskim, stolica Królestwa Portugalii zostanie przeniesiona z Coimbry do Lizbony.

Alfredo Roque Gameiro (1864–1935), O cerco de Lisboa ( The siege of Lisbon)
(1917, akwarela)

(zs)

P.S. Tekst powstał przy pomocy stałej korespondentki Zeszytów Żeglarskich w Lizbonie, Marioli Landowskiej.

_________________________________________________________

1. Helmoldus, Kronika Słowiańska. Chronica Slavorum, wyd. Armoryka, Sandomierz 2014; reprint z: „Helmolda Kronika Sławiańska z XII wieku, przełożona z języka łacińskiego na polski przez Jana Papłońskiego, Warszawa, w drukarni K. Kowalewskiego przy Ulicy Królewskiej Nr. 1065”.

(zs): Zamiast korespondencji z Lizbony.

W listopadzie tego roku, zamiast korespondencji z Lizbony Marioli Landowskiej, dotarły do Szczecina, pieczołowicie zapakowane w Lizbonie jej obrazy, a z drugiej strony oceanu, z brazylijskiej Fortalezy prace brazylijskiego malarza Vando Figueiredo. Kolorowe obrazy polskiej malarki zamieszkałej w Portugalii i brazylijskiego malarza, inspirowane motywami amazońskiej dżungli, a także rysunkami naskalnymi z grot, jaskiń, gdzieś z odległej prehistorii, wyśmienicie prezentowały się i współgrały z sobą wystawione w przestronnych, jasnych wnętrzach nowoczesnego architektonicznie budynku Filharmonii Szczecińskiej. W pracach Figueiredo można było jeszcze dostrzec jakby echa murali z południowoamerykańskich miast ogarniętych wrzeniem rewolucyjnym.

Dla znających wcześniejsze prace artystów, nie uszło uwadze śmiałe wprowadzenie ciemnego koloru w obrazach. Czyżby nowe kierunki w artystycznym rozwoju, w artystycznych poszukiwaniach?

Wernisaż wystawy zgromadził wyjątkowo liczne grono miłośników prac Landowskiej – jest dobrze znana w środowisku szczecińskim, a obecność brazylijskiego artysty i jego prac potęgowała tylko zainteresowanie ich sztuką, tak mocno nawiązująca do egzotyki, ale i dalekiej prehistorii; do światów poza codziennym doświadczeniem większości z nas.

Całość wystawy dopełniały, jak przystało na filharmonię, muzyczne akcenty w wykonaniu duetu filharmoników szczecińskich.

Wspólna wystawa prac Landowskiej i Figueiredo nie jest ich pierwszym artystycznym spotkaniem w przestrzeni wystawienniczej. Wcześniej, niejednokrotnie wspólnie prezentowali swoją twórczość, m. in. w 2019 roku na wystawie „art3f.” w Paryżu.

A między nami ocean” – to tytuł wystawy, przygotowanej przez szczecińską Open Galery Moniki Krupowicz.

                                                                                                                                            (zs)

*  *  *

                              Fot. A. Szostak

Mariola Landowska: Marina pod mostem 25 Kwietnia w Lizbonie.

 Siedziałam w lizbońskiej kafejce „Rui dos Pregos”, mając wspaniały widok na pobliskie nabrzeża rzeki Tag, na marinę żeglarską i życie rzeki, na ikonę miasta i jej atrakcję turystyczną czyli na piękny most, na Ponte 25 de Abril. Miejscowe jachty, z przygodnymi pasażerami co rusz wypływały z przystani, by po godzinnej przejażdżce po rzece powrócić do mariny. Panie w butach na wysokim obcasie, czasem ubrane wieczorowo, inne z plecakiem, jakby prosto z turystycznej wędrówki; panowie również w strojach dalekich od ogólnie przyjętych żeglarskich zwyczajów. I ta różnorodność ludzi pragnących przepłynąć, choćby przez chwilę, po słynnej rzece Tag nie maleje. Czyżby zew przygody, czegoś nowego, innego był tak silny? A może dusza rzeki Tag – alma do Tejo, przywołana w nazwie klasycznej łodzi żaglowej jest tym magnesem ściągającym chętnych do krótkich pływań i spojrzenia na Lizbonę od strony rzeki.

Wiał świeży wiatr, zbyt dużo żagla nie podnoszono, by nie odstraszyć przygodnych pasażerów nadmiernymi przechyłami łodzi i jachtów, by bryzgi wody nie zmoczyły ich nadmiernie; ale zachód słońca chowającego się gdzieś daleko w oceanie był dodatkową nagrodą dla żądnych wrażeń turystów i pasażerów łodzi na rzece Tag.

Dzielnica Alcântara, bo w niej jest ta marina i kafejka w której zatrzymałam się na chwilę, ma również rozpostarty nad nią wielki, ikoniczny most. A pod nim, na wodzie, wre życie: delfiny powróciły, nawet orki pojawiają się od czasu do czasu. Tak dużo się zmienia, ale i coś pozostaje, trwa.

 

„Entre as Aguas do Tejo” wystawa indywidualna Mariola Landowska –      Malarstwo

Zaprezentowane w różnych galeriach i muzeach wzbudzały zainteresowanie techniką i tematyką. Kreatywne myślenie jest domeną artysty i pokazuje jego “portret” duszy.                                    Trwanie w tematach od lat zmienia spojrzenie na ten sam temat.                                                    Droga artystyczna jest drogą dla Sztuki, wiec dociekliwe szukanie nowego jest naturalną potrzebą.

Tym razem będzie to wędrówka przez wody rzeki Tag. Nowa seria, nowa narracja, którą nazwałam “Entre Aguas”.

Motyw łodzi klasycznej tzw. Canoa do Tejo, zbudowanej z drewna o pięknej linii. Będąc w stoczni w Sarilhos Pequenos, biorąc udział w remoncie jednostki “Alma do Tejo”, znalazłam temat do obrazów. Wątek wody w różnych miejscach i o różnych porach dnia przywołuje myśli związane z przeszłością i teraźniejszością. Co się zmienia, a co jest na stałe?

Kolor wody zazwyczaj jest niebieski, a jednak paleta zmienia się na kolor ochry, symbolizując ziemię. Woda opada i wznosi się, wtedy zmienia się pejzaż, zmienia się forma łodzi.                            Wszystkie luki od dziobu po rufę pokazują nam jakby nową muzykę.                                          Istnieją też postacie, to ludzie związani z wodą, z życiem na łodzi.                                                  Ludzie czujący wodę i jej własne życie podzielone na fragmenty, a jednak tworzące całość.         Balasty i pokłady co jakiś czas naprawiane aby nadal mogły trwać.                                          Pływanie na łodzi “Alma do Tejo” ze stowarzyszenia ANCORAS, którego od niedawna jestem członkiem, pozwoliło mi powrócić do dawnych chwil żeglowania. Zazwyczaj żeglowałam w Polsce: na jeziorach i na Morzu Bałtyckim.                                               

Jednak jacht to nie canoa, a właśnie canoa „Alma do Tejo” zainspirowała mnie do stworzenia nowej serii malarskiej.

Com os melhores cumprimentos.

                                                                              Tekst i foto: Mariola Landowska, sierpień 2023

                                                                                                    www.mariolalandowska-art.com

________________________________________________________________________________________________________

Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.

Mariola Landowska: Podróż w przeszłość

Jest takie miejsce, bardzo osobliwe, na rzece Tag, która spływa do oceanu z dalekiej Hiszpanii; miejsce nie aż tak dalekie od Lizbony, a jednak, jakże inaczej tam wszystko wygląda, jakby czas zatrzymał się w przeszłości.
Cais de Tancos (wcześniej nazywało się Cais de Francos) to takie miejsce, które było założone przez francuskich rycerzy, wspierajacych Don Afonso Henriques’a w walce z Maurami przy zdobywaniu Lizbony w XII wieku. Jedna z hipotez mówi o jeszcze starszym założeniu osady Tancos albo Tabucos – jak czasami tę nazwę historycy podają – 400 albo nawet 500 lat przed Chrystusem.

Istnieje opis z czasów króla Sancho II drogi najbardziej uczęszczanej w Portugalii, prowadzącej z Galiza (galicyjska nazwa regionu geograficznego i krainy historycznej Galicjii na półwyspie Iberyjskim) poprzez miasta Coimbre, Tomar aż do oceanu. Stary, sprzed wieków, szlak wędrowny przebiegający przez okolicę, gdzie stoi Zamek Almourol wybudowany do obrony tego szlaku. Można by pisać dużo o historii tego miejsca, więc powiem jeszcze, że od połowy XVIII wieku region Barquinha, gdzie znajduje się Cais de Tancos, funkcjonuje jako mały port, w którym czasami cumowały całkiem duże statki. Od tamtego czasu zaczęła się degradacja tego historycznego miejsca, a przyczyną były bardzo wysokie opłaty celne.

W okresie wielkanocnym tutaj odbywa się Festas da Nossa Senhora da Boa Viagem czyli święto Matki Boskiej Dobrej Podróży. Wówczas to klasyczne łodzie rzeki Tag, po poświęceniu przez księdza aby miały dobrą podróż, niezywkle barwnie udekorowane z figurką Matki Boskiej na pokładzie płyną z Cais de Tancos do miasteczka Constância; wszystkie razem, w pewnym szyku, zachowując swoisty charakter procesji religijnej na wodzie. W Portugalii jest to bardzo szanowane i ważne dla wszystkich. Ludzie zachowują i cenią ten oryginalny folklor, są dumni z tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, z tych łodzi, które na co dzień służą do przewozu ludzi, żywności. No, ale w końcu Portugalczycy to naród żeglarzy.

Uczestniczyłam w tej wodnej procesji i całej fieście płynąc z moją grupą na drewnianej łodzi, kolorowo pomalowanej. Czasami rzeka była bardzo rwącą, a my na dodatek przecież płynęliśmy w górę rzeki, pod prąd. Dopiero gdy z Tagu wpłynęliśmy na jej dopływ, rzekę Zêzere, zrobiło się spokojniej.

Wyjechaliśmy grupą z Towarzystwa “Ancoras” z Lizbony do Cais de Tancos. Tam czekały dźwigi i łodzie do spuszczenia na wodę na rzece Tag. Cais de Tancos to nieduża miejscowość ze starą architekturą miejska, o niskiej zabudowie na niewysokich wzgórzach. Wodowanie trwało parę godzin, bo było dużo łodzi. Niektóre przybyły z odległych miejsc. Udekorowane w chorągiewki i figurki Matki Boskiej Dobrej Podróży, ustawionej na dziobie łodzi.

Płynęliśmy do miejscowości Constância, która jest położona przy ujściu rzeki Zêzere do Tagu. Tutaj żył znany, renesansowy poeta portugalski Luis de Camões. Minęliśmy Castelo de Almourol położone na prawym brzegu Tagu, na bardzo malowniczym wzgórzu. Miejsce to poznałam już wcześniej; kiedyś byłam tam na pieszej wędrówce. Kryształowe wody rzeki dodają uroku pejzażowi.

Mijając most przed miejscowością Constância widzieliśmy na wodzie i odczuwaliśmy całkiem spore zawirowania w rzece. Dzięki doświadczonym ludziom morza sterującym łodziami, bezpiecznie dotarliśmy do miasteczka. A tam, czekała na nas orkiestra, ogromny piknik ze śpiewami i tańcami, prawdziwa fiesta; wina nie brakowało, jedzenia nie brakowało, kobiety pięknie śpiewały, a ubrane były w typowe dla tego regionu spódnice, kolanówki z wełny, chociaż było bardzo gorąco. Portugalia obchodziła swoje najważniejsze święto. Constância jako miasteczko była udekorowana jak każdego roku, kwiatami i wstążkami z papieru, a spokojny, ciepły wiatr poruszał kolorowymi chorągiewkami na łodziach. Miałam duże szczęście i przyjemność, mogąc uczestniczyć w tym wydarzeniu.

                                                                                                       Tekst i foto: Mariola Landowska

                                                                                                      www.mariolalandowska-art.com

Fot. Mariola Landowska

Mariola Landowska: Korespondencja z Lizbony.

Wizyta w małej stoczni jachtowej i praca na łodzi żaglowej „Alma do Tejo” (canoa “Alma do Tejo”, pol. “Duch Tagu”, to łódź żaglowa typu canoa tipica do Tejo).

Parę dni temu miałam okazję pojechać z załogą naszego stowarzyszenia ANCORAS z Oeiras (Towarzystwo “Ancoras”; ANCORAS – Associacao Nautica Classicos de Oeiras) do małej stoczni w Sarilhos Pequenos, na południowym brzegu Tagu, w górę rzeki, w odległości kilku mil od Lizbony .

Tam nasza piękna „Alma do Tejo” jest poddawana naprawie i wymianom części (prace szkutnicze).

Panowie pracowali na pokładzie, a ja rejestrowałam – oglądałam, fotografowałam – jednostki tam leżące na rusztowaniach, jak i na rzece podczas odpływu i przypływu.

Do południa rzeka wyglądała jakby wysychała, ale to było pozorne wrażenie; po południu rzeka była pełna wody i zmieniła swój wygląd. Oto efekt odwiecznego ruchu pływowego.

Jak wszystko w przyrodzie jest zmienne, tak i tutaj to widać bardzo wyraźnie. Mogłam patrzeć na ptaki wydziobujące pożywienie z dna rzeki, podziwiać piękne faktury bardzo starych jednostek naznaczonych upływającym czasem; kolory kadłubów łodzi już mocno wyblakłe od słońca i wilgoci.

Linie jednostek żaglowych są ujmujące, prawie jak słuchanie muzyki, mają płynność, ciągłość i tworzą wypełniającą się harmonijnie całość. Spójrzcie sami.

Fot. M. Landowska

Continuam a trabalhar o mastro da Alma, que vai recuperar as dimensões do original da embarcação… 

Stary maszt, ten ciemny, kiedyś złamał się i żeglowali na krótszym. Teraz robią nowy o oryginalnych wymiarach…

Com os melhores cumprimentos.

Mariola Landowska, luty 2023

________________________________________________________________

Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.

Mariola Landowska: Korespondencja z Lizbony

Szukając natchnienia w pejzażu morskim, możemy wybrać widoczne detale takie jak łodzie, latarnia morska, wyraz chmur, układ fal, głębię horyzontu, czy grę światła w przestrzeni, na przedmiotach.

Mariola Landowska, Farol, olej, 70×90

Malowałam ten obraz w dwa tysiące piętnastym roku, czyli już siedem lat temu, a nadal obserwuję to miejsce, spoglądam z zaciekawieniem, może z takim pewnym twórczym niepokojem i zawsze coś bym dodała do namalowanego wówczas obrazu, np. latające mewy, psy biegające po plaży, światło i cienie układające się na łodziach o różnych porach dnia i roku. Tak naprawdę, jest to dla mnie nigdy niekończąca się historia; ta plaża, ocean, w dali latarnia morska.

Lubię również fotografować to miejsce, z nadzieją, że jednak kiedyś znowu namaluję nowe obrazy tej inspirującej przestrzeni, być może w innych „dekoracjach”, w innych kolorach.

Tekst i foto Mariola Landowska, 01.12.2022

________________________________________________________________________________________________________________

Mariola Landowska – żeglowała w Jacht Klubie AZS w Szczecinie w latach osiemdziesiątych XX w. Z pasją oddaje się malowaniu i podróżom. Wystawy malarskie w Szczecinie, we Włoszech, w Portugalii, w Hiszpanii. Od kilku lat mieszka w Oeiras koło Lizbony.