Bogdan Sobiło: recenzja.

inshore-skipper-okladka-300dpi-cmyk_origCunliffe, Inshore skipper. Podręcznik Międzynarodowego Stowarzyszenia Szkół Żeglarskich. Zgodny z programem Day Skipper Royal Yachting Association, tłum. M. Czarnomska, Wydawnictwo NAUTICA, Warszawa 2017, ss. 191; cena 49,90 zł; ISBN978-83-946425-3-2;

Żeglowanie zmusza człowieka do odkrywania samego siebie.

Tom Cunliffe należy do najbardziej znanych brytyjskich instruktorów żeglarstwa. Jest autorem szeregu podręczników opracowanych zgodnie z programami Royal Yachting Association. Dzięki wydawnictwu NAUTICA polscy żeglarze mogli zapoznać się z dwoma: 200 rad dla skippera oraz Żegluj jak ekspert.

Jednym z powodów popularności podręczników Toma jest jego osobisty stosunek do omawianych kwestii, i szerzej, brak oporów przed dzieleniem się z Czytelnikiem prywatnymi wrażeniami, przemyśleniami, refleksjami. Jego książki, choć zawsze zawierają solidną porcję wiedzy nigdy nie są nudne, sztampowe czy napisane „na stopień”.

Najnowsza książka Cunliffe’a, wydana w Polsce zaledwie w rok po brytyjskiej premierze składa się z piętnastu rozdziałów, słownika terminów i dwóch załączników. Podstawowym założeniem Autora jest przygotowanie Czytelnika do samodzielnego prowadzenia jachtu morskiego. Z tego powody Cunliff wychodzi od spraw podstawowych, jak budowa jachtu morskiego, przygotowania do wyjścia z portu, stawianie żagli i obsługa urządzeń pokładowych, podstawy nawigacji, elementy meteorologii, manewry awaryjne etc. Całość napisana jest stylem osobistym, przystępnym dla każdego odbiorcy. Autor często odwołuje się do swojego niezwykle bogatego doświadczenia, także błędów jakie sam popełnił. Przy okazji daje mnóstwo praktycznych rad. Na przykład omawiając zwrot przez rufę zaleca, aby genuę przerzucać z burty na burtę na napiętych szotach, ponieważ w przeciwnym razie grozi to owinięciem żagla wokół sztagu (tzw. „tulipan”). Autor nigdzie nie dąży do wyczerpania zagadnienia, dzięki czemu nigdy nie wyczerpuje cierpliwości i zainteresowania Czytelnika. Podaje, jakby mimochodem, mnóstwo praktycznych wskazówek, wynikających ze swej wieloletniej praktyki kapitana, instruktora i egzaminatora. Dzięki temu książkę czyta się niemal jak powieść kryminalną, a po zakończeniu lektury zastanawiamy się, kiedy ukaże się kolejny tom cyklu. Raz po raz napotykamy też podczas lektury przykłady angielskiego humoru. Omawiając przygotowania do wyjścia w morze Tom pisze: Dopuszczenie do tego, aby na morzu skończyło się paliwo do silnika jest poważnym błędem porównywalnym z niesprawdzeniem ilości ginu w butelce.

Aby nie pisać panegiryku ku czci Autora zamiast recenzji, pozwolę sobie na kilka uwag krytycznych. Na rys. 21 zabrakło nabrzeża. Twierdzenie, że możliwe jest odejście od kei przy wietrze dociskającym na szpringu rufowym, i to długim trudno uznać za słuszne (s. 14). Wykład na temat różnych manewrów odejścia mogłyby rozjaśnić rysunki i zdjęcia, których w tej części jest zdecydowanie zbyt mało. Wbrew opisowi na s. 15 rysunek 2.3 przedstawia różne warianty zacumowania przy kei, a nie manewry odejścia. Także opis odejścia nie jest jasny dla początkującego żeglarza. Na rys. 4.2 zabrakło oznaczenia halsów. Stary brytyjski system odwzorowania geodezyjnego to OSGB 1936, a nie 1935. Departament Obrony USA wyłączył GPS w czasie operacji Pustynna Burza, czyli w 1991, a nie rok wcześniej, jak utrzymuje Autor. Na rys, 7.2 w objaśnieniu powinno być „pod małym kątem”. Prędkość wiatru jest podawana w skali Beauforta, węzłach albo metrach na sekundę, ale nigdy w kilometrach na sekundę (s. 111). Odbiorniki systemu Navtex od dawna wyposażone są w wyświetlacz zamiast drukarki (s. 119). Przy omawianiu poprawek dla portów dołączonych (s. 130) różnice czasu wystąpienia HW podane są w tym przypadku dla godzin 0000 i 1200, a nie 1000 i 1200. Co do dewiacji (s. 143), to pominięty został wpływ urządzeń elektronicznych oraz elektrycznych kabestanów na wskazania kompasu magnetycznego. W czasie płynięcia we mgle należy wyłączać silnika raz na jakiś czas,  a nie tylko „spowalniać jacht” (s. 150). Sygnały dźwiękowe statków w drodze w warunkach ograniczonej widzialności nie są nadawane „co kilka minut”, ale zgodnie z Prawidłem 35 MPZZM nie rzadziej niż raz na 2 minuty. W Słowniku zabrakło pojawiających się wcześniej w tekście terminów: „kąt martwy”, „kontrkurs”, „trawers”.

Kilka zastrzeżeń trzeba niestety wysunąć wobec tłumaczenia i redakcji polskiej wersji książki. Zadania spolszczenia książki podjęła się doświadczona żeglarka i tłumaczka, kapitan Magdalena Czarnomska, mająca w swym dorobku szereg tłumaczeń oraz własne, autorskie dzieła. Nagminne są anglicyzmy, obce idiomatyce języka polskiego. Zamiast używania form bezosobowych, tłumaczka pozostawia dosłowne frazy angielskie: „musisz”, „powinieneś” zamiast „należy”, „powinno się” itp. Niełatwą kwestią w tłumaczeniu literatury żeglarskiej jest zastosowanie odpowiedniej terminologii. Tradycyjnie niezaciskająca się pętla używana  m. in do cumowania staje się w polskiej wersji „węzłem ratowniczym”, chociaż taką nazwę nadano temu węzłowi w Polsce dopiero w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku i nigdzie na świecie nie jest tak nazywany. Mimo powszechnego w polskiej literaturze stosowania określenia „porty zasadnicze”, Tłumaczka używa „porty standardowe”. Na s. 27 zamiast „widnokręgu” pojawia się „horyzont”.. Nieprawidłowo wydrukowano jako „96” głębokość 9,6m (s. 28). Kilka razy napotkać można rażące błędy językowe, takie jak „w danym okresie czasu”, „w dniu dzisiejszym” czy bardzo rozpowszechniony we współczesnej polszczyźnie pleonazm „tylko i wyłącznie”. Zamiast „w tablicach” pojawia się na s. 37 wyrażenie „na tablicach”. Objaśnienie rysunku 6.2 powinno brzmieć „Sterowanie według kompasu”, a nie „Na kurs”. Z kolei na rys. 6.4  deklinacja wynosi nie 45˚, ale 10˚ E. Sformułowanie „Przyrządy do kreślenia linii kierunkowych” jest co najmniej niefortunne (.s 81). W polszczyźnie kurs się „wykreśla”, a nie „nakreśla” (s. 82). Mało szczęśliwe jest też sformułowanie „rejony żeglugowe”, zamiast np. „akweny”. Nie wiem, czym jest skrót „FZ” na s. 85. Nieco dalej pojawia się „progres”, zamiast „postępu”. Obca polszczyźnie, także językowi nautyki, jest kolejna kalka z angielskiego „pozycja estymowana”. Ekierka nawigacyjna jest obecnie powszechnie nazywana przez początkujących żeglarzy „trójkątem nawigacyjnym”, co nie znaczy, że jest to określenie  właściwe. Odpowiednikiem angielskiego określenia „cyclonic” w polskich prognozach pogody jest „wiatr niżowy” lub „wiatr cykloniczny” (s. 117). Niezbyt zrozumiale brzmi zdanie ze s. 170: „jacht straci stabilność żeglowania – grot upłynniał jego ruch przez fale”. Żagle się „zrzuca”, „zdejmować” można w  języku polskim np. części garderoby, chociaż i te czasem można zrzucić. Na następnej stronie zabrakło „się” po „zrównuje”.

Mimo niewielu w sumie usterek i potknięć Autora, Tłumaczki oraz polskiej redakcji podręcznik godny jest polecenia wszystkim żeglarzom, nie tylko tym początkującym. Każdy skipper, bez względu na akwen, po którym pływa czy wielkość jachtu powinien pamiętać o zasadzie: Na morzu jako dowódcy to my jesteśmy zawsze ostatecznie odpowiedzialni za swoje błędy.

Czekamy teraz na polską wersję największego bestsellera Cunliffe’a – Yachtmaster.

Bogdan Sobiło

_____________________________________________________________________________________________________

Bogdan Sobiło – ur. 1967 r. w Wolinie. Studiował historię i filologię klasyczną na  Uniwersytecie Jagiellońskim. Kapitan jachtowy. Mieszka w Libiążu.