Stalowo zimne świtanie
Bez słońca, księżyca i gwiazd
I bryzgiem fali na przebudzenie
Za kołnierz, w twarz.
Brrr !!! …..
Woda spływa
w rynnie krzyża
przy pośladku
już ogrzana
od ciała.
A jak za mało
to spod nóg
ucieka pokład
i głową w bom – bum !
Cholera …!
O piątej rano gdzieś na Bałtyku
zęby dzwonią na mszę;
ofiara musi być spełniona.
(zs)