Victor Wejer: E-maile

O szykujących się zmianach legislacyjnych dotyczących żeglugi jachtowej przez Przejście Północno-Zachodnie w Arktyce kanadyjskiej pisze w mailu do Zeszytów Żeglarskich Wojtek Vejer, który od lat aktywnie wspomaga żeglarzy podejmujących to jedno z najtrudniejszych żeglarskich wyzwań.

E-mail od Wojtka Wejera z 30 XI 2017.

(…)
Temat ten wpierw został zapoczątkowany przez Senatora Parlamentu Kanadyjskiego (Dennis Patterson – przyp. red.) na początku listopada 2017. Facet ten przez wiele lat był poprzednio premierem Northwest Territories, największej terytorialnie „Prowincji” Kanady. W 1999 roku Northwest Territories zostało podzielone na Northwest Territories i Nunavut. Jedynie Yukon nie został ruszony. Te trzy „województwa” w Kanadzie nie mają statusu „Prowincji”, lecz tylko „Terytorium”. To wszystko jest pod opieką rządu federalnego Kanady: finansowo i politycznie, i rządy tych „terytorii” nie mają nic do powiedzenia na te tematy.
Tak więc ta cała historia żeglowania w Arktyce leży w rękach rządu federalnego.northwest-passage-map

Piszę to wszystko tylko dlatego abyś zrozumiał polityczne implikacje i wzajemności w Kanadzie. Dodatkowo sama Kanada ma wielki problem z „własnością” terytorialną Arktyki. Gdy chiński czy rosyjski statek chce wpłynąć do kanadyjskiej Arktyki to grzecznie proszą Kanadę o zezwolenie. Natomiast Amerykanie absolutnie nie, bo twierdzą, że wody Kanadyjskiej Arktyki to tylko cieśniny wolne do żeglugi dla każdego. Kanada jakoś dziwnie od wielu lat nie przykłada się aby to uregulować. W latach 50-tych jedyne mapy morskie kanadyjskiej Arktyki to były właśnie mapy Amerykańskie. Teraz ekonomicznie nikt nie chce ustąpić, bo jak się okazało w ostatnich latach, zasoby energetyczne i mineralne Arktyki są potężne.

Przejdę teraz do tego co jest niby proponowane przez Pana Senatora, który chyba najbardziej się zna na problemie, jak również Ministra Transportu rządu federalnego (Marc Garneau – przyp. red.), który z kolei jest teoretykiem i nowicjuszem.

Pan Senator proponuje:
• Konieczność rejestracji wszystkich łodzi żaglowych które życzą sobie płynąć przez NWP.
• Przedstawienie planu żeglugi, podmiot otrzymania zezwolenia.
• Inspekcja jachtu.
• Monitorowanie trasy jachtu.
• Obowiązkowe ubezpieczenie aby pokryć koszty awarii lub wzywania pomocy.

Pan Minister Transportu natomiast proponuje cała gamę usprawnień.
Z tej gamy – to jest dość długa lista  – aby usprawnić wzywanie pomocy i monitorowanie zanieczyszczenia środowiska kosztem ok. $175 milionów. Ponadto chce usprawnić zaopatrzenie lokalnych miejscowości drogą morską i wybudować jakieś porty, których prawie wcale nie ma tam. Chce aby lokalni Inuici byli zaangażowani w akcje ratownicze, ale oni nie są żadnymi żeglarzami, jedynie wiedzą jak kogoś odratować w sezonie zimowym który trwa ok. 10 miesięcy.
Jedyne co się zgadza z motywacją Pana Senatora to monitorowanie wszystkich statków, okrętów i jachtów.

Ja z Peter’em Semotiukiem mamy wystąpić do Pana Senatora z listem regulującym bardziej praktycznie jego sugestie, bo takie jak inspekcja jachtu to jest niemalże niemożliwe bo ani Grenlandia ani USA tego nie będzie robić dla Kanady bo jak jacht wyląduje już w Kanadzie to Policja się wcale nie zna od czego zaczynać. Rejestracja jachtu to jest tylko papierkowa sprawa, jak i plan żeglugi. Monitorowanie oczywiście i dzisiaj może się odbywać, ale ktoś w centrali musi siedzieć i to robić. A z ubezpieczeniem to tylko rząd Kanady to,może dać bo żadna inna kompania ubezpieczeniowa nie ubezpiecza jachtów na NWP, oprócz Warty; Stary i Nekton miał ubezpieczenie z Wartą; chyba nie wiedzieli co ubezpieczali. Ponadto – nowy pomiar jachtu musi być wykonany przez mierniczego z certyfikatem międzynarodowym, który musiałby stwierdzić pozytywne walory żeglugi jachtu w warunkach Arktycznych, a takich mierniczych to można policzyć na palcach jednej ręki na całym świecie, bo żegluga na Morze Barentsa i Antarktydę to „inna para kaloszy”. Z Antarktydą sprawy się kończą i tak, i to głównie z Patagonią, gdzie uzyskanie zezwolenia to jest sprawa pokonania Muru Berlińskiego. Aż ręce opadają.

Z tym Szwajcarem (Yvan Bourgnon, szwajcarski żeglarz, który w tym roku żeglował w NWP odkrytopokładowym katamaranem – przyp. red) to główna historia polega na tym, że nie zgłosił swojego wejścia do Kanady, za co grozi kara więzienia. Teraz Kanada drapie się po głowie jak to się mogło zdarzyć !!!. Inna historia z nim to jego katamaran ( 6.3 m długości), który w ogóle nie nadawał się do żeglugi na NWP. Facet był ostatecznie wycieńczony w połowie drogi i tylko dzięki pomocy żeglarzy z innych jachtów jakoś doszedł do siebie aby trochę później być holowanym dwukrotnie. Żeglujący w  NWP tego nie  chcą akceptować, bo to. W pewnym sensie, ujmuje ich własny wkład w bezpieczną żeglugę.

Na koniec muszę podkreślić, że te wszystkie obostrzenia na pewno nie wejdą w życie przez następne przynajmniej dwa lata dopóki następne wybory federalne w Kanadzie nastąpią i nowy rząd przejmie władzę bardziej sprawną. Na razie parlament nawet nie myśli o dyskusji.
Dodatkowo chciałbym dopowiedzieć, że Niemiecki Klub Trans Ocean nagrodził cztery jachty żeglujące w NWP, w tym na pierwszym miejscu pierwszą kobietę, która pokonała samotnie tę trasę nawet pomagając Szwajcarowi, a te wszystkie jachty ja wspomagałem.
http://www.trans-ocean.eu/
(…)
Trzymaj się ciepło i
Cheers,
Wojtek Wejer

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W e-mailu do Wojciecha Jacobsona Victor Wejer podaje przyczyny dla których żegluga Ivana Bourgnone’a przez NWP wywołała tak wiele nieprzychylnych mu reakcji.

Wojtek Wejer aWojtek,

lista „przewinień” Yvan Bourgnon jest dosyć długa. Podstawowym jest sam katamaran którego użył. Kompletnie zamknięte kadłuby i dwa łóżka zamontowane nad kadłubami. Byle fala zalewała cały „pojazd” łącznie ze sternikiem. Wyposażony w dwa pionowe miecze i zanurzenie 2 metry. Nie miał odpowiedniego ubrania i zapasów jedzenia a ponadto płynął sam. Miał ze sobą I-Phone z błędnymi mapami  Navionics. Używał GPS choć oficjalnie podawał używanie sekstantu. W lodach typu 2/10 zatykał się bez możliwości posunięcia się do przodu. Każdej nocy stawał w jakimś tam miejscu szukając piaskowych plaż. Gdy dopłynął do Spence Bay, przemoczony był już; na wykończeniu. Tam spotkał jacht Plum który wymienił mu ubranie i mógł spędzić kilka dni właściwie się odżywiając. To właśnie w Spence Bay skontaktował się ze mną. I ja jemu zarekomendowałem przeczekanie o przynajmniej następny tydzień aż lody w Larsen ustąpią. Ale on zdecydował inaczej i natychmiast ruszył dalej. Stanął w Oscar Bay na jeden dzień i przesunął się trochę dalej do Cape Gloucester aby wkrótce powrócić z powrotem do Oscar Bay. Tam stracił ok. 4 dni. Po tym jakoś się turlał aż do Pasley Bay gdzie spotkał dwa jachty. Tam Susanne Huber-Curphey pożyczyła jemu łańcuch kotwiczny, bo zgubił gdzieś swój. Tego łańcucha on nigdy nie oddal pomimo, że na samym końcu spotkali się w Nuuk i ona wysłała jemu pocztę na ten temat a on wcale nawet nie odpowiedział. Po Pasley Bay, wylądował w Weld Harbour, gdzie stał 10 dni na plaży. Tam spędził wiele dni na pokładzie Tranquilo (NED) dochodząc do siebie. Po tym został holowany z Weld Harbour do Bellot Strait przez ok. 200 km. Gdy podałem jemu czas wejścia do Bellot St., on to zignorował i od połowy Bellot walczył z przeciwnym prądem pomimo że, wybrałem jemu czas mając właściwe baksztagowe wiatry (on nie miał silnika). Niedaleko Pond Inlet wpadł w sztorm i stanął w małej zatoce w Eclipse Sound i znowu na pokładzie innego jachtu – Abel Tasman gdzie sternikiem był mój kolega Roger Wallis. Tam siedział na Abel Tasman przez następne 3 dni. W końcu ruszył przez Baffin Bay  do Nuuk bez odprawy paszportowej w Kanadzie. Ostatnie 100-150 mil był holowany do Nuuk. Nie jest to cała historia, bo inaczej to chyba byłaby cała książka. Holowanie to nie pływanie samodzielne i w rezultacie pod naporem Petera Semotiuka i moim Headland skreślił jego z listy. Obecnie straż graniczna Kanady mocno się drapie po głowie jak to Yvan ich „wyrolował” z nie zameldowaniem się w Kanadzie. Za coś takiego to może być kara ok. $2000,-  ale jak widać to miedzy innymi według biurokratów lepiej skarcić w następnych latach innych żeglarzy wprowadzając drakońskie nowe przepisy co już widać w posunięciach Rządu. Tak więc, to tak wygląda.

Cheers,   Wojtek