Archiwum kategorii: FOTO
ZŻ nr 39e listopad 2018
2 0 1 8 – R O K H E R B E R T A
Zbigniew Herbert, szkic z podróży do Holandii, 1976r. https://www.bn.org.pl/projekty/rok-herberta-2018/szkicowniki#gallery13-2
Zbigniew Herbert ze swoich licznych podróży, oprócz pięknych literacko i mądrych esejów, prozy i wierszy, przywoził szkice rysunkowe, które zamiast fotografii, turystycznych widokówek pozwalały mu zatrzymać w ołówkowej kresce zachwyt, zdziwienie, czasami owo nieuchwytne dla obiektywu poruszenie wewnętrznej struny – nad oglądanymi miejscami, ludźmi, sytuacjami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
„ Dnia 28 grudnia 1618 roku wypłynął z portu na wyspie Texel żaglowiec „Nowy Horn”, udając się w długą i niebezpieczną drogę do Indii Wschodnich. Cargo stanowiły beczki z prochem strzelniczym. Kapitan statku Willem Ysbrantz Bontekoe opisał dzieje tej osobliwej nawigacji….”
Tak rozpoczyna Herbert swój tekst, który w polskim wydaniu w wersji książkowej ukazał się w tomie Martwa natura z wędzidłem, w części „Apokryfy”.
Ale wróćmy do żaglowca i jego załogi. Cóż w owej żegludze morskiej – nawigacji – mogło być „osobliwego”?… Jak pisze dalej Herbert: „Sztormy, cisze morskie, wielodniowe burze, tropikalne ulewy przypominające biblijny potop, choroby gnębiące załogę, utarczki z Hiszpanami” – to wszystko, jak na razie, jest jeszcze „w granicach normy”, aż przychodzi 19 listopada następnego roku w którym to dniu życie marynarzy żaglowca diametralnie się zmienia. „Nagły przechył statku i świeca pada wprost do otwartej beczki z wódką” (…) następuje „potężna eksplozja, która unicestwia statek”. Garstka ocalałej załogi, bez żywności, bez pitnej wody, pozostaje w łodzi zagubiona w pustce oceanu: „bezlitosne słońce tropików mąci umysły, w których lęgnie się barbarzyński zamiar uśmiercenia chłopca okrętowego, aby nasycić się jego ciałem i krwią”.
Herbert sugestywnie przybliża dalszy bieg zdarzeń jak to marynarz Rudy Joost jedną ręką trzymając za włosy przerażonego i wrzeszczącego chłopca okrętowego, drugą rękę uzbrojoną w nóż podnosi do góry… I w tym momencie, ponieważ jest to apokryf, tekst niepewny co do autorstwa, ale i co do autentyczności, Herbert podaje trzy wersje dalszych wydarzeń, z których trzecia jest dla niego najbardziej prawdopodobna. Otóż kapitan w odruchu człowieczeństwa grożąc „utratą dziennego zarobku i należnej racji żywnościowej” (sic!), ale i szubienicą w Amsterdamie przywołuje wygłodniałych żeglarzy do opamiętania się: „Przywrócił oszalałym z pragnienia i głodu marynarzom poczucie moralnego ładu, stawiając przed nimi jasny obraz cywilizacji, której fundamentem są – jadło, pieniądz i drewniany słup z poprzeczną belką u szczytu.”
(Cytaty z: Zbigniew Herbert, Martwa natura z wędzidłem, „Apokryfy: Kapitan”.)
C Z Y T A J M Y H E R B E R T A
(zs) _____________________________________________________________________________________________________
(zs): ARTYKUŁY
„Jest już koniec września i uświadamiają sobie, że to koniec możliwości żeglugowych w tym sezonie – bariera lodowa zamyka dalszą drogę. Zresztą, sama osada swoją nazwą jakby chciała zatrzymać i przypomnieć, że byli tu więksi od nich i też ulegli arktycznej zimie: Amundsen na swoim statku „Gjöa” zimował tu, w tym miejscu – wówczas jeszcze nie osadzie – przez dwa sezony i nadał mu obecną nazwę…”
________________________________________________________________________________________
Oonah V. Joslin: WIERSZE
„Standing amid a symmetry of sky and sea rippling like the destiny of the sail that drove him …”
_________________________________________________________________________
Marek Słodownik: WSPOMNIENIA
„…już w październiku 1945 roku, reaktywowano czasopismo „Morze”, ale zmieniła się zupełnie jego formuła w stosunku do okresu międzywojennego.(…) Pismem kierowali kolejno: Franciszek Walicki (w późniejszym czasie dziennikarz muzyczny, ojciec polskiego big-beatu i rocka – przyp. red.)…”
Marek Słodownik:
(…) W pierwszym numerze „Żagli” datowanym na styczeń 1959 roku, założyciele biuletynu charakteryzowali jego formułę. „Z NOWYM ROKIEM 1959 wychodzi dla wszystkich polskich żeglarzy pierwszy biuletyn „Żagle”. (…) Oddając ten numer do Waszych rąk, Czytelnicy, apelujemy – traktujcie „Żagle” jak swoją trybunę! Naszą dewizą „wszystko, co się dzieje pod żaglami, nie jest nam obce.” … i kilka lat później: (…) Redakcja nie stroniła, niestety, od polityki i to polityki w wydaniu PZPR-owskim. W numerze lipcowym z 1968 roku zamieszczono tekst rezolucji „aktywu dziennikarzy prasy sportowej i turystycznej” pod symptomatycznym tytułem „Pełne poparcie linii politycznej Partii deklarują dziennikarze sportowi i turystyczni” (…)
_________________________________________________________________________
(zs): RECENZJE
„…na wyspie Prospera „rozgrywa się historia świata – walka o władzę, mord, bunt i przemoc”; nawet Kaliban i duszek Ariel nie są od tego wolni. W tej walce, starciu sił nie można być biernym, nie można czekać na cudowne ocalenie, na jakieś czary-mary…”
_________________________________________________________________________
F O T O
Brazylia, Fortaleza – Ocean. Fot. M. Landowska
________________________________________________________________________
W I D O K Ó W K A
W OBIEKTYWIE WOJCIECHA JACOBSONA: WYSPA WIELKANOCNA
Zdjęcia z Wyspy Wielkanocnej były robione w latach 1993, 1994, 1998 i 2001 w czasie postoju tam barkentyny Concordia z kanadyjską „Class Afloat”. Na wyspie nie ma portu, jedynie przystanie łodziowe i przystań dla małych barek. Statki i jachty stoją na kotwicy, a łączność z lądem zapewniają łodzie i pontony. Przy niekorzystnym wietrze trzeba było zmieniać miejsce zakotwiczenia, nieraz kilkakrotnie w czasie postoju.
Wojciech Jacobson
Mapka schematyczna z nazwami, na pocztówce.
Mapka schematyczna wyspy z nazwami miejsc.
Pierwsze zaoczenie, widok strony SE Wyspy, kurs Concordii na SW, widoczne wzgórze wulkanu Rano-Kau i wysepki Motu-Nui i Motu-Iti. Fot. Wojciech Jacobson
Zatoka Hanga-Hotuiti, widok na posągi Aku Tongariki na brzegu i na wulkan-kamieniołom Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Przystań łodziowa w Hanga Roa. Fot. Wojciech Jacobson
Krater wulkanu Rano Tau. Fot. Wojciech Jacobson
Wysepki Motu-Nui i Motu-Iti, widok z obrzeża wulkanu Rano Tau. Fot. Wojciech Jacobson
Samotny posąg w pobliżu zatoki Hanga-Hotuiti i grupy posągów Ahu Tongariki. Widoczne są wzgórza koło wulkanu-kamieniołomu Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Posągi (Moai) na zboczach zachodnich wulkanu-kamieniołomu Rano Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Posągi (Moai) Ahu Akivi – jedyne jakie „patrzą” w stronę morza (na NW). Fot. Wojciech Jacobson
Posągi (Moai) Ahu Akivi – jedyne jakie „patrzą” w stronę morza (na NW) – kolejne ujęcie. Fot. Wojciech Jacobson
Moai Ahu Akivi – jedyne jakie nie są odwrócone plecami do morza („patrzą” na NW). Fot. Wojciech Jacobson
Moai z wyrytym obrazem żaglowca w kamieniołomie Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Moai z żaglowcem z książki portugalskiej „Ilha de Pascoa”.
Odbudowa przez Japończyków posągów zniszczonych przez tsunami na plaży Tongariki (r.1993). Fot. Wojciech Jacobson
Odbudowa przez Japończyków posągów na plaży Tongariki zniszczonych przez tsunami (r. 1993). Fot. Wojciech Jacobson
Plaża Anakena, widok z W na E, widać posągi w dolinie (Ahu Vai Tara Kai Ua) i samotny posąg na wzgórzu (Ahu Nau Nau). Fot. Wojciech Jacobson
Posągi (Moai) na zboczach zachodnich wulkanu-kamieniołomu Rano Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Posągi (Moai) na zboczach zachodnich wulkanu-kamieniołomu Rano Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Zatoka Hanga-Hotuiti, na brzegu widoczne posągi Ahu Tongariki (w remoncie), z prawej zakotwiczona Concordia. Fot. Wojciech Jacobson
Widok na plażę Anakena i pierwszy posąg ujrzany przez odkrywców Wyspy (Ahu Nau Nau). Fot. Wojciech Jacobson
Zatoka Hanga-Hotuiti, zachód słońca, widoczny zarys wulkanu-kamieniołomu Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson
Wspomnienie lata
Ludomir Mączka: LISTY
„… Osiągnąłem cel marzeń. Płynę na Galapagos – to poezja. Na tyłku mam odparzenia – od siedzenia – to proza życia …
… W tej chwili to kulminacyjny punkt rejsu – od początku marzyłem o Galapagos. No i po tych iluś tam latach (ok. 40-tu) marzenia spełniły się. I teraz zostaję bez marzeń, bez następnego wielkiego marzenia. Bogatszy w doświadczenia, wrażenia, uboższy o kolejny wielki (jak dla mnie) cel …
… Teraz stoimy w ciszy. Czarna ściana St. Maria (ok. 640m) z zaokrąglonymi kopcami wulkanów. Wszystkie jakby przechylone na E – wysepka Watson – z przeświecającą dziurą z jednej strony. Właściwie tego nie da się opisać. To jest najwyższy punkt rejsu. Marzenie spełnione – i ta noc zostanie mi zawsze w oczach. Może później przyjdzie rozczarowanie. Ale tak sobie właśnie wyobrażałem spotkanie Galapagos. Nawigacyjnie osiągnąłem Galapagos – w 3 tygodnie po wyjściu z Callao. Czy też uda się krajoznawczo – zobaczymy jutro. I żal, że teraz to już właściwie tylko dopełnienie rejsu. Na pewno Wielka Rafa, Oceania i tak będą ciekawe, piękne ale to już co innego. I dla tej jednej nocy koło Galapagos warto było marzyć i przeżyć tę resztę…”
________________________________________________________________________
Jerzy Kuśmider: ARTYKUŁY
… Pole lodowe wokół „Lady Dana 44” zaczęło zagęszczać się i w rezultacie zamknęło się całkowicie ze wszystkich stron jachtu. Odpychanie bosakami i tyczkami nie dużo dawało. Każde ruszenie silnikiem do przodu lub tyłu powodowało ocieranie się lodu, często z wielkim hukiem dodającym wrażenia i majestatu Arktyce. Na lodzie widać było czerwoną farbę z pomalowanego dna jachtu. Sprawiało to wrażenie jak byśmy krwawo rozjechali jakiegoś wieloryba. Rozumieliśmy powagę sytuacji, ale nikt nie narzekał. Przecież nikt nigdy nie powiedział nam wcześniej, że na Northwest Passage będzie łatwo i teraz okazuje się, że to prawda…..
_________________________________________________________________________
Krzysztof Jaworski: WSPOMNIENIA
… Było szalenie wesoło, wieczorami śpiewaliśmy sobie przy ognisku różne żeglarskie i nieżeglarskie piosenki, ze szczególnym uwzględnieniem hill-billies „She’ll be coming from the mountains, if she came, singing ya – ya, yuppi, yuppi, ya”. Był nawet kiedyś jakiś alkohol: Leszek przytargał ćwiartkę, więc dawka była homeopatyczna. I ta amerykańska piosenka, oraz wyżej wymieniona ćwiartka stały się nagle głównym punktem oskarżenia….
________________________________________________________________________
Paweł – malarz: ARTYKUŁY
… Jachty, tak jak dawne żaglowce, a często również współczesne statki, mają swoje historie, swoją duszę, a czasem nawet trudne do zrozumienia, wykraczające poza nasze, przyziemne doświadczenie i poznanie, oplatające je rzeczy nadzwyczajne, transcendentne: „…Poprzedni właściciel był emerytem; miał ok. 70. lat. Helenka mówiła, tak z wdzięcznością i bardzo mile o nim: „dziadek nie popływał sobie zbyt dużo, choć tak dobrze przygotował i wyposażył sobie ten jacht…”. I czuliśmy jego ducha na jachcie…
________________________________________________________________________________________________________
WSPOMNIENIE LATA
WIDOKÓWKA Z PORTUGALII