Prawdą jest, że w każdym człowieku istnieje kilku różnych ludzi, nawet potoczny język posługuje się określeniem „drugie ja”. Tych „ja” jest znacznie więcej: jest i to „ja”, które się wywyższa nad pierwszym i nad drugim, jest „ja” satyra, które bezustannie kpi ze wszystkich, jest „ja” od realnego i logicznego myślenia, dystansujące się od pozostałych, które ma za „nierealnie patrzące i nielogicznie myślące”. Człowiek to jak nasz Sejm z koalicją i opozycją, Rząd, Belweder i Senat razem wzięci, a prawdą jest również i to, że w każdym człowieku istnieje i próbuje działać zarówno Doktor Jekyll jak i Mister Hyde. Wszyscy staramy się aby nasz Mister Hyde nie miał nic do gadania, a gdy nie udaje mu się dojść do głosu jesteśmy uważani za ludzi kulturalnych.
W moim rejsie solo non-stop dookoła świata na Darze Przemyśla nieustannie dochodziło do scysji między tymi różnymi osobowościami i temperamentami. Właśnie długi samotny rejs ma to do siebie, że wszystkie „ja” człowieka działają otwarcie, jako że nie są tłumione przez konieczność liczenia się z obcymi „ja”, z innymi ludźmi, z załogą.
Iście sejmowy przebieg miała różnica poglądów między jednym a drugim „ja” na temat zmiany daty. Do dzisiaj nie jestem przekonany o tym, które z nich naprawdę miało rację. Konflikt zaczął się rano 8. grudnia 1979 r., a była to sobota, 180-ty dzień rejsu od wyjścia z Gdyni. Z przejścia Słońca przez wschodnią część pierwszego wertykału otrzymałem długość geograficzną 179⁰46’E. Wstał piękny, słoneczny dzień, wiatr SbW 4⁰B, takiej pogody pragnąłem na linii zmiany daty.
Zbliżałem się do półmetka, miałem jeszcze 9,4 mile do południka 180⁰, który tak niefrasobliwie podzielił świat na „Zachód” i na „Wschód” (frasunek to dla nas, jako że lokuje Polskę na „Wschodzie”, a my kulturowo i cywilizacyjnie czujemy się „Zachodni”)
Południk 180⁰ jacht przeciął o godzinie 09.00 czasu lokalnego, dzisiaj, czyli o 21 GMT wczoraj. Gdy Słońce przechodziło przez zachodnią część pierwszego wertykału, otrzymałem długość geograficzną 179⁰08’W. Byłem już na półkuli zachodniej.
No i powstała świeża rozterka: czy zmienić datę dzisiaj, po przekroczeniu południka 180⁰ i mieć dwie soboty pod rząd, czy zmienić ją jutro po przekroczeniu Międzynarodowej Linii Zmiany Daty – i mieć dwie niedziele razem? Linia daty – „Date Line” – nie pokrywa się na całej długości z południkiem 180⁰. W rejonie Australii, na wschód od Nowej Zelandii odchyla się o 7,5⁰ na wschód, a w miejscu gdzie ja ją przecinam biegnie skośnie od południka 180⁰ do 172,5⁰W, i przetnę ją jutro, w niedzielę.
Ta odchyłka linii zmiany daty od południka 180⁰ jest sztuczna, podyktowana względami administracyjno – gospodarczymi, aby możliwie cały zespół Oceanii będący w sferze gospodarczej Australii, leżący na wschód od południka 180⁰, miał tę samą datę. Co mnie to w końcu obchodzi? Powinienem dziś zmienić datę, czyli jutro mieć drugą sobotę 8 grudnia.
Taaak… ale mieć dwie niedziele pod rząd to nie banalna przygoda, dziesięć razy mogę opłynąć świat a taka gratka nie trafi się. Sztucznie czy nie sztucznie biegnie ta linia, jestem w prawie zmienić datę jutro i nikt mi nic nie zarzuci. A więc będę miał dwie niedziele pod rząd!
Dyskusja między dwoma „ja” staje się coraz bardziej zażarta, co zmusza mnie, trzeciego, do zajęcia stanowiska (a które „ja” sam reprezentuję, czy to które uważa się za nadrzędne?) Szczerze mówiąc nawet mnie to bawiło, toteż beż żalu naruszyłem skrzynkę z winem przeznaczonym na tropiki i rozlałem Pinot Noir między partnerami – do jednego kubka, jako że wszystkie „ja” piją, na szczęście, z jednego kubka.
– A pourywajcie sobie łby, co mi tam! – pomyślałem.
– Zgrywasz się, nie jesteś skromny, uczciwie powinieneś dziś zatrzymać datę i mieć jutro drugą sobotę!
– Głupiś! W końcu tę linię namalowali mądrzejsi od nas. O, stoi wyraźnie „Date Line”, dlaczego szukasz dziury w całości? Gdyby mi wypadły dwa piątki pod rząd, dwa dni bym pościł, ale skoro wypadają mi dwie niedziele, dwa dni będę chodził w nastroju świątecznym.
– Nie udawaj, że nie rozumiesz. Tu chodzi o grę: długość 180⁰ czy „Linia zmiany daty”. Gdyby dziś była niedziela, dzisiaj, kiedy przekraczasz południk 180⁰, nie wahałbyś się, tylko dzisiaj zmieniłbyś datę i miał dwie niedziele tłumacząc to logicznie, że cię nie obchodzą podziały administracyjno – gospodarcze na Oceanii. Ale naciągasz, żeby mieć dwie niedziele pod rząd.
– Nie naciągam! Ty… bo cię… za burtę! Patrz, jeżeli nie jesteś ślepy, jest na mapie „Date Line”? Jest czy jej nie ma? Nie obchodzą mnie podziały, żegluję według mapy jak wszyscy i muszę się trzymać mapy!
– Taaak… bo jutro może cie zahaltować pancernik królestwa Nuku-Nuku i zapytać jaki u ciebie dzień, a gdy mu odpowiesz, że sobota, zasypie cię strzałami ze wszystkich łuków, bo jutro jest niedziela w Nuku-Nuku. A jeśli nawet by cię nie skontrolował żaden pancernik, czemu zatem tak ci zależy aby skrupulatnie obchodzić niedzielę równocześnie z mieszkańcami Tonga?
– Skończmy tę głupią dyskusję. Czy ci się podoba, czy nie, datę zmienię jutro i będę miał dwie niedziele. Masz rację, chcę mieć dwie niedziele i oparłem się na odchyłce Linii zmiany daty od Południka 180⁰, ale czy ja nie mogę mieć żadnej słabostki? Stary… bądź człowiekiem! To są puste dyskusje, bo gdyby jutro był poniedziałek, a ja dzisiaj na 180 południku zatrzymałbym datę i miał dwie niedziele, mógłbyś mi zarzucić, że naciągam, że zmieniam datę na południku 180o, a nie na Międzynarodowej Linii Zmiany Daty. Można tak, można siak. Gdyby dzisiaj był wtorek, a jutro środa, nie byłoby tego swaru!
– Dobrze, nie neguję racji, tylko nie rozumiem dlaczego wolisz mieć dwie niedziele pod rząd, a nie dwie soboty?
– W jakiejś bajce było o wspaniałych czasach, kiedy to psy wiązało się kiełbasą, wróble chodziły po śniegu w butach, a co tydzień stykały się ze sobą dwie niedziele. Niech w moim skromnym życiu spełni się częściowo opowieść bajki…
Henryk Jaskuła
__________________________________________________________________________________________________
Henryk Jaskuła – ur. 22.10.1923r., w Radziszewie; wsławił się pierwszym polskim rejsem dookoła świata bez zawijania do portów na trasie Gdynia – Gdynia (1979-1980), na jachcie „Dar Przemyśla”.