Dwadzieścia lat temu, w maju 2002 roku, ukazał się pierwszy numer Zeszytów Żeglarskich.
Przypominamy zawartość tamtego numeru.
Okładka
* * *
Maria Gerlach: Wyjście z Reykjaviku – noc z 10 na 11 czerwca 1959 roku.
(fragment)
Porobiliśmy już wszelkie naprawy w takielunku, ja wyłatałam wszystkie żagle, wzięliśmy świeżą wodę do baków. Zapasy chleba, zresztą obrzydliwego (w smaku przypominał watę) były uzupełnione. Mieliśmy zamiar wyjść z portu o wysokiej wodzie czyli o 12-tej w nocy.
Cały dzień trwały odwiedziny gości, nasz przyjaciel Johansen przyniósł cały komplet nowych map zatoki Faxafloi i wybrzeży zachodnich oraz południowych Islandii. Odwzajemnilismy sie mu ćwiartką spirytusu co zostało przyjete z zadowoleniem jako, że Johansen juz nieraz wczesniej sprawdzał u nas smak polskiej wódki. Prognoza pogody podana nam przez Johansena była zachęcając, wiatr 2-3 stopni Beauforta z kierunkó NNE ku E, a więc wszystko grało.
O godzinie 12-tej w nocy oddaliśmy cumy i na pełnych żaglach wylawirowaliśmy z basenu rybackiego. Tu i ówdzie z kutrów i ze statków żegnali nas marynarze podniesieniem dłoni lub okrzykiem. Przykro nam było opuszczać to miasto i kraj z uczuciem, że wrócić tu będzie bardzo trudno. Jeszcze raz w odwrotnej kolejności ukazywały nam sie fiordy, wyspy, skały i góry, wszystko pogrążone w ciszy i blasku jasnej nocy polarnej. Po pewnym czasie niebo zachmurzyło się, zaczął padać deszcz, brzegi Islandii znikły nam z oczu i znów zostaliśmy sami. Wiatr, który z początku odpowiadał prognozie zaczął teraz gwałtownie tężeć. Kiedy o 6-tej rano wyszliśmy z Tomkiem na wachtę morze było silnie wzburzone, barometr gwałtownie spadał, jednym słowem zanosiło się na porządny sztorm. Wyszliśmy już z zatoki Faxofloi i należało teraz wziąć kurs SW tak by od południa ominąć 60-cio milowy pas raf i skał ciągnący się na południowy zachód od półwyspu Reykjanes. Jego początek oznacza duża skała o nazwie Eldey. Płynąc do Reykjaviku mieliśmy korzystny wiatr, przeszliśmy więc wąskim przejściem pomiedzy półwyspem Reykjavik a Eldey zyskując przy tym około 100Mm i dopiero w Reykjaviku dowiedzieliśmy się o złej sławie tego przejścia, wielu nie oznakowanych skałach i silnych prądach. Teraz jednak mając bogatszą wiedzę o tym akwenie postanowiliśmy ominąć go od południa. Tymczasem wiatr skrecił na SE i wzmógł się do 8 stopni Beauforta przy wskazaniu barometru 995 milibarów. Zwineliśmy więc żagle pozostawiając tylko apsel i zaczęliśmy sztormować w kierunku W…
* * *
Bogumił Pierożek: „Witeziem” dookoła Wielkiej Brytanii.
(fragment)
„Witeź” powrócił właśnie z dużego rejsu do Islandii, a my od razu przystępujemy do organizowania nowego, dookoła Wielkiej Brytanii. Głowimy się jak to zrobić, by zmieścić się w czasie, jaki nam narzucają urlopy, a cała planowana trasa wynosi około 4000 Mm. „Witeź II” nie ma silnika i jest jachtem raczej nie za szybkim. Zakładam, że w najlepszym wypadku i przy korzystnych wiatrach jacht może zrobić średnio 80 Mm na dobę, to znaczy, że rejs może potrwać około dwóch miesięcy. Studiując mapy i locje po długich medytacjach dochodzę do wniosku, że skrócenie całej trasy jest konieczne, a możliwe jedynie przez przecięcie Szkocji. Druga możliwość, to przejście Kanałem Kaledońskim ze słynnym „potworem z Loch Ness”, trasa turystycznie bardzo ciekawą, a to już jest „coś”…
* * *
j.kpt.m. Bogumił Pierożek Gliwice, dnia 14.10.1959 r.
SPRAWOZDANIE
(fragmenty)
I. Skład załogi jachtu: 6 osób, w tym dwie kobiety.
II. Trasa rejsu.
Zamierzona trasa rejsu przewidywała opłynięcie Wysp Brytyjskich począwszy od portu Hull w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara…
III. Warunki meteorologiczne w czasie rejsu.
W czasie rejsu warunki meteorologiczne układały się w zasadzie pomyślnie, chociaż przebieg pogody był zupełnie niezgodny z danymi podawanymi przez lotsje przepływanych akwenów. W czasie trwania rejsu utrzymywała się pogoda wyżowa – najniższe notowane ciśnienie barometryczne wynosiło 1011 mb, najwyższe 1036 mb… Siła wiatru przeciętnie wahała się w granicach od 0-3 Be, jedynie w ciągu 8 dni siła wiatru wynosiła 5-9 Be…
V. Stan techniczny jachtu „Witeź II” był zadowalający, chociaż moim zdaniem jednostka tej wielkości bez silnika pomocniczego nie nadaje sie do żeglugi po akwenach, gdzie są silne prądy pływowe…
X. Ciekawsze spostrzeżenia żeglarskie.
Rejs pod względem nawigacyjnym niezmiernie trudny i ciekawy. Moim zdaniem jachty wyruszające na akweny gdzie są silne prądy pływowe powinny posiadać silnik.
Przy dłuższych rejsach na małych jachtach niewskazany jest udział kobiet w załodze…
Bogumił Pierożek
E P I L O G – relacja członka uratowanej załogi.
… Szwedzi zabrali nas do swego mieszkania, poczęstowali kolacją i ułożyli do snu. Dla reklamy swojej firmy zawiadomili prasę. Gdy leżeliśmy już pokotem na materacach, zobaczyliśmy flesze fotoreporterów błyskające w naszym kierunku. Rano przyjechało po nas dwóch pracowników konsulatu polskiego ze Sztokholmu. Widząc, że oprócz modnych wówczas w naszym światku żeglarskim ruskich kufajek, a na nogach gumiaków, nie mamy nic, zawieźli nas do domu towarowego. Tu każdego ubrali w koszule „non iron”, buty, spodnie i wiatrówkę. Następnie zawieźli do taniego hotelu, wyjęli z samochodu pięciokilową puszkę polskiej szynki i litr wyborowej. Zaczęła się „szczera” rodaków rozmowa. Dali nam też po parę koron na życie. Kupowaliśmy wspaniałe szwedzkie mleko i bułki, i tak żyliśmy kilka dni spędzając noc w hotelu, a dzień w konsulacie na spisywaniu rozlicznych sprawozdań z rejsu, awarii, itd. Po kilku dniach zabrał nas do Szczecina polski statek „Nysa”. Tak zakończył się nasz pamiętny rejs. Szkoda tylko pięknego i dzielnego jachtu jakim był „Witeź II”…
Ryszard Jaroszek
* * *
Mariola Grablewska: Korespondencja z Portugalii
(fragment)
W takim kraju jak Portugalia, przyklejonym do zimnego Atlantyku, ludzie też żeglują. Problemem jest znalezienie odpowiedniego miejsca do wybudowania mariny. Fale uderzają dość mocno przez większą część roku. Latem przy ciepłym i silnym wietrze, a zimą z furią i płaczliwą melodią opowiadają swoje historie. Czy człowiekowi chce się mieć jacht w takich warunkach? Jeśli stać go, to ma i spędza czas w takiej marinie jak w Cascais…
* * *
Mariusz Zaruski: U brzegów Lizbony
(fragment)
W miesiąc, pomnę lutym (u nas zima jeszcze)
Za rufą nam została cieśnina Kanału.
Ocean był burzliwy, na przemian szły deszcze,
Więc czas sie wlókł w podróży mozolnie, pomału….
Mariusz Zaruski
* * *
Wincenty Pol: Na wyspie
(fragmenty)
Poniżej Fidychowej zaczyna się Odra dzielić na odnogi. Lewa odnoga zatrzymuje nazwisko Odry, a prawa na przestrzeni aż do miasta Greifenhagen Żurawiem jest zwaną, a w dalszym biegu Wielką Ryglicą i wpada do Damskiego Jeziora, w południowym jego zakończeniu.
Dalej jeszcze płynie Odra wzdłuż zachodnich brzegów tego jeziora i pogrąża się w nim niżej dopiero czterema odnogami, z których trzy pierwsze: Mała Ryglica, Parnica i Duńczyca, ku wschodowi wykręcone, do Damskiego Jeziora wpadają naprzeciwko miasta Dam, a czwarta, raz jeszcze rozdzielona, poniżej z osobna do tego jeziora uchodzi.
Na rozwarciu tych ramion leży tak zwane Szczecińskie Bagno, które jednakowoż nie należy do rodzaju ziem żuławskich.
W okolicy miasta Pelic, przebrnąwszy Jezioro Damskie, zbiera znowu Odra swe wody na chwilę z wodami jeziora pospołu w szerokiej szyi, a następnie, po Wielkiej i Małej Zatoce Szczecińskiej rozlana, styka się ona między Ujściedomem i Wolinem trzema szerokimi strzałami z morzem.
Z tych jest pierwsza Dziwno (Diwenau) zwana, kierunek tej odnogi na miasto Wolin, ujście jej pod Dziwnowem. Środkową strzałę nazywaja Świnią (Swine), a trzecia, której ujście poniżej miasta Wołgorza leży, zwana jest Pianą (Penne).
Na dolnym biegu przerywa tedy Odra na przestrzeni aż do Szczecina groblę Pojezierza Bałtyckiego, która jej dorzecze od morza przedziela.
Na ujściu Odry pokazują na dnie zatok starożytną światynię Retry i ludna a bogatą niegdyś Wenedę Słowian. Brzegi, na których stała Retra i Weneda, obsunęły się w morze i ledwo nadbrzeżne rumowisko wskazuje miejscowa tradycja; a cała Rugia jest jednym wielkim gabinetem starożytności słowiańskich i jedną wielką galerią najokazalszych pomników przeszłości…