Wiktor Ostrowski z Buenos Aires (Argentyna): List do Ludomira Mączki

W bogatej korespondencji Ludomira Mączki odnajdujemy listy od Wiktora Ostrowskiego (1905-1992), taternika, alpinisty, podróżnika, uczestnika polskiej wyprawy w Andy (1933-1934), autora książek, m.in. Na szczytach Kordylierów, W skale i lodzie, Wyżej niż kondory, Życie Wielkiej Rzeki. Wyprawa wodami Iguazu i Parana. Znajomość Ludka z Wiktorem Ostrowskim rozpoczęta w Buenos Aires (w 1965 roku), gdy Ludek przez prawie dwa tygodnie oczekiwał na przypłynięcie Śmiałego, w którego załodze miał dalej uczestniczyć w wyprawie dookoła Ameryki Południowej przez Cieśninę Magellana trwała potem przez lata i prowadziła do wielu wzajemnych spotkań, w Warszawie u Ostrowskiego (powrócił do Polski w 1975 r.) i w Szczecinie, w domu na Stojałowskiego, gdzie Ludek Mączka przez wiele lat, na poddaszu, miał swój pokoik (wynajmowany od właścicieli domu) a poniżej było mieszkanie Wojciecha Jacobsona. Jak wspomina Jacobson Ludkowi Wiktor Ostrowski bardzo imponował jako człowiek, alpinista, żołnierz spod Monte Cassino, mieszkaniec Argentyny, itd. Był ważną postacią w życiu Ludka. Ludek cenił sobie wysoko  jego przyjaźń

Wiktor Ostrowski podczas pobytu w Argentynie nawiązał znajomość z Witoldem Gombrowiczem (byli prawie rówieśnikami), aczkolwiek ograniczała się, owa znajomość, raczej do przypadkowych kontaktów. Tym niemniej Ostrowski wiedział kim jest Gombrowicz, orientował się w jego dorobku literackim, w jego – dorobku i w szczególnej cesze postaci samego autora – oryginalności. Czy rozmawiał z Ludkiem o Gombrowiczu, którego już w Argentynie nie było od dwóch lat? Niewykluczone, ale śladów nie znalazłem. Raczej wspólne tematy znajdowali w tym co ich obu łączyło – w wyprawach – również górskich, w traperskim życiu, które obaj prowadzili a także w sprawach wojny i broni, o której Ostrowski jako żołnierz kampanii wrześniowej, więzień sowieckich łagrów, żołnierz armii Andersa, uczestnik walk o Monte Cassino miał zapewne wiele ciekawych historii do opowiedzenia, a dla Ludka były to tematy interesujące i ważne. Tym niemniej, wydaje się naturalne, że podczas długich rozmów mógł Ostrowski wspomnieć o znanym już wówczas i cenionym w świecie polskim pisarzu, którego poznał w Buenos Aires.                                    (zs)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

 

27 września 1966. Ba. As.

W. Pan mgr. Ludomir Mączka (przez grzeczność)

Drogi Panie Ludku,

Dziekuję serdecznie za listy i kartki. Wszystkie były podstaw odpowiednich (naturalnie serdecznych) notatek w Kurierze1 o Was. Niestety nie mogłem odwdzięczyć się – nie znając następnego adresu zakotwiczenia. Wincenty B. wiózł Panu moje posłanie i numery Kuriera, ale przyleciał do Valparaiso następnego dnia po Waszym wyjściu.

Ja płynę do Polski m/s „Żeromskim”. Ponoć wyjdzie z Bairesu koło 14 października. Nie spotkam więc w Szczecinie. Ale – pamięta Pan? – umowa stoi i napijemy się w Szczecinie „mate” – pod „strzechą”2. Jeżeli będzie Pan wcześniej w Warszawie to niech Pan koniecznie skomunikuje się z moją siostrą (Olga Polakowska), ul. Obrońców 19 m. 1, Saska Kępa. Telefon 178412.

W domku na Melo wszystko w porządku. Tok – Panu się kłania. Zbradziażony, wychudzony, ale się trzyma i kociaki naokoło rodzą się z czarnymi nosami. Mieszka u mnie teraz Staszek Odolski (Pamięta Pan?). Cieszę się z tego i będę miał na czyjej głowie chałupkę zostawić.

Moja „Wielka Rzeka”3 chyba już drukuje się w Kraju. „Patagonię” wiozę z sobą.Wiozę też kupę nowych a ciekawych przeźroczy. Ciekaw jestem Waszych. Marysia Sz. jest w tej chwili w Kraju. Wraca w październiku, więc gdzieś rozminiecie się na wodzie. Ryszard – zasypany śniegami w Patagonii, jakże okrutne tam były i są jeszcze śnieżyce. Nasza zima też była dość paskudna, a ja jak głupi musiałem tkwić w tym Bairesie. Nawet na Paranę, na Doradę, nie skoczyłem! Jednym słowem: pracowicie – leniuchowałem się.

O naszych tutejszych, bieżących, sprawach pisać nie będę. Nieciekawe. Pogadamy przy „macie”. Z Madejskim4 spotykam się często. Równy chłop. Ostatnio miał ciężką przeprawę – chorobę synka. Jakoś wykaraskał się.

Bardzo serdecznie zawsze wspominam czasy gdy miałem przyjemność oglądać pańską uśmiechniętą twarz – na patio. ”Yerbę” naturalnie wiozę sporo.

A więc, Drogi Panie Ludku, do prędkiego zobaczenia i miłych pogaduszek. Na ręce Pana Kapitana dla Wszystkich, ale i Pana proszę uściskać ich Wszystkich w moim imieniu.

Pana – ściskam mocno i ciepło

Wiktor Ostrowski

P.S. Z „Życia Warszawy” przedrukowaliśmy wyjątek z opisu burzy Siadka5, tej – przed dojściem do Magellana. Czytając ludziska – dostawały choroby morskiej, a poniektóre siusiumajtki – mdlały. Był też telefon (kobiecy) pytający: czy zawsze w czasie TAKIEJ burzy Kapitan „HISUJE” (Sic!) załogę na czubek masztu i czy długo w takiej pozycji „WHISOWANEJ” (Sic!) na czubku trzyma??? Tłumaczyłem, że to zamiast „bocianiego gniazda” – w celu wypatrywania OGNI na Ziemi Ognistej. Głos (pytający) był bardzo przejęty. Wiktor

___________________________________________

  1. Kurier – „Codzienny Niezależny Kurier Polski w Argentynie” – pismo polonijne (pierwszy polski dziennik w Ameryce Południowej; od 1937 r.) ukazujące się w Argentynie, którego współtwórcą i redaktorem był Wiktor Ostrowski.
  2. „strzecha” – Wojciech Jacobson z rodziną mieszkał w willowej dzielnicy Szczecina Pogodno, w domu w którym dach pokryty był strzechą; na strychu tego domu, niewielki pokoik zajmował Ludek Mączka.
  3. „Wielka rzeka” – Wiktor Ostrowski, Życie Wielkiej Rzeki. Wyprawa wodami Iguazu i Parana, wyd. Czytelnik, Warszawa, 1967.
  4. Madejski – Marian Madeyski z Argentyny (Buenos Aires), znajomość z czasów rejsu „Śmiałego”.
  5. Bronisław Siadek – uczestnik rejsu jachtem Śmiały dookoła Ameryki Południowej (1965-1966), geograf, żeglarz, taternik, fotograf.