Z zachowanej bogatej korespondencji i zapisków Ludomira Mączki uwagę zwracają teksty z lat wyprawy jachtem „Śmiały” dookoła Ameryki Południowej1, w którym to rejsie na trasie od Buenos Aires ich Autor uczestniczył. Wyprawa zorganizowana przez Polskie Towarzystwo Geograficzne była dużym przedsięwzięciem mającym – obok żeglarskiego i sportowego, jak wówczas uznały i doceniły to władze polityczne – także wymiar naukowo-badawczy.
Załogę tworzyły osoby z kwalifikacjami i doświadczeniem w żeglarstwie morskim, a także pracujące naukowo w dziedzinach będących przedmiotem podejmowanych w trakcie rejsu badań.
Ludomir Mączka, zakwalifikowany na rejs jako osoba rezerwowa, dołączył do załogi w momencie jej uszczuplenia, z przyczyn zdrowotnych, przez jednego z uczestników.
Pozostawione zapiski i listy są pełne osobistych spostrzeżeń, refleksji i ocen Mączki; nierzadko dotykają wzajemnych relacji osób przebywających przez tak długi czas w małej przestrzeni jachtu, w warunkach dalekich od zapewniających względny spokój psychiczny. (zs)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
12 II 1966 r., sobota, s/y „Śmiały”
Wachtę teraz sobie zmieniłem na nieco gorszą, ale ostatecznie Jurek ją miał już dość długo. Mam od 1400 – 2000 i od 0200 – 0800. Teraz pada deszcz, jest …. ale chyba dzionek. Wczoraj i przedwczoraj było …. zimno.
1700 wieczorem wyszliśmy z Puerto Deseado, akurat pogoda się zepsuła. Wczoraj mieliśmy sporo roboty, bo to i grot i bezan trochę się podarły (ta bawełna mocno spróchniała), spadła topenanta bezana, szot wkręcił się w śrubę i pękła lina od steru, a na domiar szczęścia wylała mi się w forpiku bańka z miodem.
Przedwczoraj Krzyś Baranowski trochę się poparzył prymusem; nowym kupionym w Deseado.
Poza tym bez rozmaitości, oprócz ewentualnych drobnych humorów szypra. Z nowości której jeszcze nie … to zgoliłem brodę, jest dwóch z brodą Kowalski i Wojciechowski to wystarczy Zresztą golą się tylko w portach, tj. 2 razy – Mar del Plata i Deseado; do Punta Arenas jeszcze ca. 200 – 250 Nm. Teraz jesteśmy na 49o S. Temperatura ca 6-7 o C, no i wiatr, no ale jak na luty to ciepło. Jurek grzebie w maszynie bo coś nierówno pali – albo wtryskiwacze albo źle podaje brudną ropę.
13 II Niedziela 2200
Idziemy baksztagiem, wiatr 6-7o z N+E za takim się zrefujemy w porcie. Fi ca 45o S. To jednak są te Roaring Forties, choć nie jest gorzej niż u nas w taką sama pogodę, tylko że tutaj to można na to liczyć stale. Dziś rano było parę godzin pogodynki. Postawiliśmy nawet genuę, tak dla fantazji. Teraz zresztą też 8 kn leci. Zaraz koniec wachty. Zszedłem od steru, tyłek mam mokry, nogi też, dość chłodno: 10 o i wiatr.
14 II
Nareszcie dziś ładna pogoda. Godz. ok 2400, płyniemy pełnym wiatrem. Do Deseado ok 50-60 mil.
16 II Deseado
Do portu weszliśmy przy odpływie na żaglach i silniku. Jest to właściwie przystań w ujściu rzeki Rio Deseado. Ponoć tu był Magellan i nadał nazwę. To już naprawdę Patagonia. Gołe skały, kolczaste krzaczki, drzewa tylko przy domach. Port to tylko jedno nabrzeże. Pływy ok. 2m, no i prądy pływowe ok. 6 kn. Wczoraj załatwiliśmy prawie wszystko: wodę, ropę, trochę napraw. Oczywiście zostało sporo żagli do szycia, no ale to się nigdy nie skończy. Miasto, a właściwie miasteczko, obejrzałem z Bronkiem dopiero po ciemku, bo te wszystkie roboty trwały do ok. 2030. Przypomina zupełnie miasto z filmów o Dzikim Zachodzie, tylko trochę samochodów, ale są pewnie, choć sam nie widziałem, wozy konne i gaucho w szerokich spodniach, kilka knajpek w stylu „Saloon”, ale niestety z normalnymi drzwiami, a nie takimi do wjazdu konno, ale tutaj jest już chłodno. W nocy temperatura ok. 7-6o C, a to jest koniec lata, no ale jesteśmy aż 47o S. Pogoda trafiła się nam wyjątkowo piękna i słoneczna. Zacumowaliśmy przy statku marynarki wojennej. Taki stary frachtowiec do wszystkiego. Teraz stoimy przy nim na środku rzeki bo ustąpił miejsca do jutra tankowcom. Ok. 1500 przyszła do nas motorówka z prefektury i zabrali nas na kilka godzin w górę rzeki. Step wydał mi się taki jakiś swojski i cichy. Suchy piasek, żwirek, skały, krzaczki i cisza. Taki jakiś wieje od tego smutek, ale równocześnie jest piękny. Może jak jest chmurno i wiatr wygląda bardziej dziko i nie tak ….. tylko nie pachnie tak jak mongolski. Potem byliśmy na wyspie na rzece gdzie oglądaliśmy tysiące pingwinów. To są te mniejsze, jak duża gęś, ale równie dostojne jak te „Królewskie” – „Real Pinguino”. Mieszkają w wygrzebanych płytkich … którymi grzbiet wydmy jest zryty i śmiesznie kręcą głową jak do nich zaglądać. Śmiesznie biegając podpierają się skrzydłami, a w ogóle to można do nich podejść na krok, a nawet złapać, ale to lepiej za nogę i trzymać w powietrzu, bo tęgo dziobią. Nad rzeką są jakieś zupełnie młode tereny żwirowe z …. do 10 cm, głównie porfiry, łupki krzemiankowe, lidyty, sporo jaspisu, kwarc no i wyłażą wszędzie różne kwarcowe porfiry tworząc strome klify do ok. 20 m wysokości oraz miejscami …..
Z wody widać sporo suchych dolin rzecznych……. Ludzie tutaj żyją chyba z owiec, a w mieście to nie wiem, zresztą jest tutaj chyba ok. 4-5000.
20 II 1966, Niedziela, 0330
Fi 50 S, do Magellana ok. 200 Nm. Pogoda zmienna, na ogół zła. Zimno, deszcze, wiatry zmienne w sile i kierunku, tak od 0 do 5-7 o B. Te ostatnie częstsze, ale rzadko korzystne. Teraz jest jakieś 6-7 oB z SE, lecimy jakieś 7 kn na Cieśninę (Cieśninę Magellana – przyp. red.).
25.02.66
I dalej piteramy się w kierunku Cieśniny Magellana, to norma 300 Nm robimy już tydzień. Wiatry w mordę i silne. Stawiamy i drzemy żagle, chodzimy na sztormowych i powoli pchamy się na S. Ciuchy permanentnie wilgotne, buty gumowe dziurawe, bo jakoś ….. kupiła sobie ładne.
Ludomir
___________________________________
- Wyprawa jachtem „Śmiały” (Lc – 18m, S-144m2) dookoła Ameryki Południowej w okresie od 29 lipca 1965 do 30 października 1966 roku zorganizowana pod patronatem Polskiego Towarzystwa Geograficznego o charakterze naukowo-badawczym. Trasa rejsu: Szczecin, Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka, Argentyna, Cieśnina Magellana, Chile, Kanał Panamski, Karaiby, Szczecin. Załogę stanowili: Bolesław Kowalski – kapitan, Tomasz Romer – I of icer (płynął do Santos, Brazylia), Jerzy Knabe – I oficer od Rio de Janeiro, Bronisław Siadek, Tadeusz Wilgat – kierownik naukowy wyprawy (płynął na trasie Puerto Montt, Chile – Kanał Panamski), Krzysztof Wojciechowski, Krzysztof Baranowski, Mieczysław Kluge (brał udział w pierwszym etapie rejsu do Wlk. Brytanii), Ludomir Mączka (uczestniczył w wyprawie od Buenos Aires).
_______________________________________________________________________________________________________
Ludomir Mączka – ur. 22.05.1926 r. we Lwowie, zm 30.01.2006 w Szczecinie, żeglarz, geolog. Na jachcie „Maria” w latach 1973-1991 żeglował w rejsie wokółziemskim. W latach 1984-1988 na jachcie „Vagabond 2”, wraz z W. Jacobsonem i na różnych odcinkach innymi żeglarzami, przepłynął Przejściem Północno-Zachodnim (NWP). Laureat wielu nagród, m.in. Rejs Roku -1984,1988, 2003, Kolosy -2001: Super Kolos 2001,Conrady -2003.
Fot. z arch. Wojciecha Jacobsona