Archiwum kategorii: Okładka

ZŻ nr 25e maj 2015

HENRYK JASKUŁA:  Argentyna moimi oczami                                                       w:  ARTYKUŁY

Mieszkałem tam (w Buenos Aires – przyp. red.) dwa ostatnie lata pobytu w Argentynie. Na moich oczach w 1945 roku zaczęto budować Avenida 9 de Julio. Wyburzono wszystkie budynki między dwoma równoległymi ulicami. W 1946 roku miała 300 metrów długości, nazywaliśmy ja „najszersza i najkrótsza aleja świata”. Gdy byłem tam w 1973 roku miała już 16 km…..

_____________________________________________________

LUDOMIR MĄCZKA: na Pacyfiku                                                                             w:  LISTY

Z Kaziem gramy w szachy – ale klasa się nie poprawia. Noc jest piękna i spokojna. Maria sama płynie wolno na S. Świeci księżyc, trochę cumulusów. W smudze księżyca łagodnie i cicho wzdyma się długa oceaniczna fala – oddech oceanu (Mar de fondo)…..        

_____________________________________________________

Mariola Landowska:  z Lizbony                                                                              w: KORESPONDENCJA

Obok mają swoją „kanciapę” rybacy. Jeden z nich to opowiadacz historii. Ostatnio opowiedział coś takiego:
Pan Dionizio: Mam dwie planety: jedna, na której żyję, a druga to ocean. Gdy wsiadam na łódź wypadam z mojej planety i wpadam w inną orbitę i jestem na planecie ryb, ośmiornic….                                                           

_______________________________________________________________________________________________________

Czekając na lato ….

 

                             Latem 1951 roku….                                                                          Latem 1981 roku….  

_______________________________________________________________________________________________________

WIDOKÓWKA  Z  REJSU

widokówka od Ciska a     widokówka od Ciska b                                   Widokówka od Stanisława Ciska (s/y Narcyz) z Barbados.

 

 

Wspomnienie lata

Ludomir Mączka:                                                               LISTY

„… Osiągnąłem cel marzeń. Płynę na Galapagos – to poezja. Na tyłku mam odparzenia – od siedzenia – to proza życia …
… W tej chwili to kulminacyjny punkt rejsu – od początku marzyłem o Galapagos. No i po tych iluś tam latach (ok. 40-tu) marzenia spełniły się. I teraz zostaję bez marzeń, bez następnego wielkiego marzenia. Bogatszy w doświadczenia, wrażenia, uboższy o kolejny wielki (jak dla mnie) cel …
… Teraz stoimy w ciszy. Czarna ściana St. Maria (ok. 640m) z zaokrąglonymi kopcami wulkanów. Wszystkie jakby przechylone na E – wysepka Watson – z przeświecającą dziurą z jednej strony. Właściwie tego nie da się opisać. To jest najwyższy punkt rejsu. Marzenie spełnione – i ta noc zostanie mi zawsze w oczach. Może później przyjdzie rozczarowanie. Ale tak sobie właśnie wyobrażałem spotkanie Galapagos. Nawigacyjnie osiągnąłem Galapagos – w 3 tygodnie po wyjściu z Callao. Czy też uda się krajoznawczo – zobaczymy jutro. I żal, że teraz to już właściwie tylko dopełnienie rejsu. Na pewno Wielka Rafa, Oceania i tak będą ciekawe, piękne ale to już co innego. I dla tej jednej nocy koło Galapagos warto było marzyć i przeżyć tę resztę…”
                                                                                                                                                                                  ________________________________________________________________________

Jerzy Kuśmider:                                                                   ARTYKUŁY

… Pole lodowe wokół „Lady Dana 44” zaczęło zagęszczać się i w rezultacie zamknęło się całkowicie ze wszystkich stron jachtu. Odpychanie bosakami i tyczkami nie dużo dawało. Każde ruszenie silnikiem do przodu lub tyłu powodowało ocieranie się lodu, często z wielkim hukiem dodającym wrażenia i majestatu Arktyce. Na lodzie widać było czerwoną farbę z pomalowanego dna jachtu. Sprawiało to wrażenie jak byśmy krwawo rozjechali jakiegoś wieloryba. Rozumieliśmy powagę sytuacji, ale nikt nie narzekał. Przecież nikt nigdy nie powiedział nam wcześniej, że na Northwest Passage będzie łatwo i teraz okazuje się, że to prawda…..

_________________________________________________________________________

Krzysztof Jaworski:                                                           WSPOMNIENIA

… Było szalenie wesoło, wieczorami śpiewaliśmy sobie przy ognisku różne żeglarskie i nieżeglarskie piosenki, ze szczególnym uwzględnieniem hill-billies „She’ll be coming from the mountains, if she came, singing ya – ya, yuppi, yuppi, ya”. Był nawet kiedyś jakiś alkohol: Leszek przytargał ćwiartkę, więc dawka była homeopatyczna. I ta amerykańska piosenka, oraz wyżej wymieniona ćwiartka stały się nagle głównym punktem oskarżenia….                                                                                       

________________________________________________________________________

Paweł – malarz:                                                                   ARTYKUŁY

… Jachty, tak jak dawne żaglowce, a często również współczesne statki, mają swoje historie, swoją duszę, a czasem nawet trudne do zrozumienia, wykraczające poza nasze, przyziemne doświadczenie i poznanie, oplatające je rzeczy nadzwyczajne, transcendentne: „…Poprzedni właściciel był emerytem; miał ok. 70. lat. Helenka mówiła, tak z wdzięcznością i bardzo mile o nim: „dziadek nie popływał sobie zbyt dużo, choć tak dobrze przygotował i wyposażył sobie ten jacht…”. I czuliśmy jego ducha na jachcie…                                                                                                                                                                                          

________________________________________________________________________________________________________

 WSPOMNIENIE LATA

 

Wspomnienie lata  OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA foto. arch ZŻ

 

WIDOKÓWKA Z PORTUGALII

widokówka z b