Książka Krzysztofa Jaworskiego pt.: „Życie na trójkącie”, to pasjonujący memuar. Nasz klubowy kolega, pionier szczecińskiego powojennego żeglarstwa urodził się w 1933 roku w Warszawie. Wybuch Drugiej Wojny Światowej zastał go w wieku szczenięcym, ale już świadomego wydarzeń. Jaworski korzystając ze swej znakomitej pamięci rozpoczyna swój dwutomowy pamiętnik od opisu domu rodzinnego, uwzględniając przy tym liczne detale ważne z kronikarskiego punktu widzenia. Poznajemy szczegóły umeblowania poszczególnych pomieszczeń, wyposażenie domu, co ma znaczenie kulturowe, przynajmniej ja tak odebrałam po chwili zastanowienia te wszystkie opisy domowych utensyliów z warszawskiego mieszkania pana sędziego i pani lekarki, czyli rodziców Autora. Dalej poznajemy z perspektywy młodego uczestnika – bystrego dzieciaka – atmosferę wojny. Liczne opisane szczegóły, konkretne wydarzenia z kolejnych lat wojny oraz czasów Powstania Warszawskiego, ukazują ze szczególnym przybliżeniem wydarzenia szeroko znane z historii, okraszone dodatkowo jakimś faktem bezpośrednio znanym autorowi, bądź sygnowanym pamięcią jego najbliższych.
Po wojnie rozpoczyna się szczecińska karta życiorysu Krzysztofa Jaworskiego. Rozpoczyna naukę w Gimnazjum na ulicy Henryka Pobożnego i w ramach działania w harcerstwie, zaczyna żeglarską przygodę, potem tworząc zręby szczecińskiego życia żeglarskiego, między innymi w Jacht Klubie AZS. Na kartach jego książki przewijają się zdjęcia i opisy rejsów takimi jachtami jak Nadir, czy Swantewit, że wymienię tylko te, które są bezpośrednio znane i mnie. Książka Jaworskiego jest napisana bardzo żywym, pięknym językiem co sprawia, że czytanie o wszystkich przygodach i rozlicznych życiowych perypetiach tego niezwykle aktywnego człowieka jest doprawdy przyjemne i wciągające. Z pewnością wiele faktów i anegdot umyka, czy wręcz nuży przy szczegółowej lekturze, ale przyznam, że po przeczytaniu tomu pierwszego, tak się rozsmakowałam w narracji Jaworskiego, że z przyjemnością sięgnęłam po tom drugi, opisujący karierę władającego już świetnie językiem angielskim pana doktora od rybołówstwa morskiego. Jeśli to ostatnie zdanie zabrzmiało banalnie, to śpieszę dodać, że Krzysztof Jaworski z doktoratem i na różnych dyrektorskich, czy ministerialnych „stołkach” nie różnił się niczym od pełnego zapału młodego harcerza, żeglarza regatowego, czy włóczęgi morskiego w zagranicznych rejsach w randze kapitana. Mnóstwo tu celnych obserwacji z życia urzędnika i sporo ciekawych anegdot z osobistego życia z trzema żonami. Śpieszę dodać, że oczywiście po kolei, żeby szanowni koledzy nie pomyśleli, że Jaworski uprawia jakieś wielożeństwo niczym muzułmanie, po prostu nie poddawał się i gdy los mu płatał figle i kolejne małżeństwa rozsypywały się w proch, budował życie od nowa.
Gorąco polecam ten żywy opis dziejów Polski z lat, przyjmijmy od 1933 do 2018 roku, skupiony w soczewce oka jednego, ale jakże aktywnego obserwatora, który w dodatku potrafił tchnąć w osobiste losy ducha epoki, a dzięki narracji uczestniczącej uwiarygodnić wszystkie opisywane wydarzenia. Dzieje powojennego żeglarstwa morskiego i polskiego rybołówstwa, a szerzej – życia polskiego urzędnika wysokiej rangi. A wszystko bez zadęcia, ze swadą, skrzące się humorem i autoironią. Do tego bogato ilustrowane i pieczołowicie opatrzone indeksem osób występujących na kartach tego dzieła literatury pamiętnikarskiej. Pisał Gombrowicz, pisała Dąbrowska, napisał też Jaworski. Przeczytałam – nie żałuję poświęconego na tę lekturę czasu i wszystkich zachęcam. A w dodatku kupując książkę Jaworskiego wpłacacie na wybrany, szczytny cel. Czyli dwa w jednym: ciekawa lektura i dobry uczynek!
Anna Kaniecka-Mazurek
___________________________________________________________________________________________________ Anna Kaniecka-Mazurek – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Szczecińskim. Drukowała w szczecińskim dwumiesięczniku kulturalnym „Pogranicza”. Ostatnio wydała książkę „Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić”. Żegluje w Jacht Klubie AZS w Szczecinie.