(zs): Recenzja książki

Grzegorz Czarnecki: Szalupą przez Bałtyk i Sund. Niezwykły rejs starszych panów.

seria: Przeróżne Przypadki Podróżne, Wydawnictwo WGC, Szczecin 2014, s. 55.

Szalupą przez Bałtyk i SundW zalewie obrazów żeglarstwa z pięknych, kolorowych reklam, gdzie trudy podróży morskich sprowadzają się do wysiłku trzymania w dłoni szklanki dobrego alkoholu, w ciepły, słoneczny dzień na pokładzie lśniącego nowością jachtu, w towarzystwie – a jakże – pięknych i młodych dziewczyn, więc w takim to napierającym zewsząd obrazie żeglarstwa, żegluga odkrytopokładową szalupą typu DZ, opisana przez Grzegorza Czarneckiego, wprowadza nas w prawdziwe, z krwi i kości, oblicze żeglarstwa.
Czarnecki, aczkolwiek zetknął się z żeglarstwem na DZ-cie dawno, przed laty, to na zaproszenie do załogi zareagował jak rasowy dziennikarz i fotoreporter – „płynę!”. Czym prędzej zakupił … wodoszczelną beczkę na aparat fotograficzny i dysk do zgrywania zdjęć z karty pamięci aparatu. Przydały się i efekt widać w książce, obfitującej w fotografie odwiedzanych miejsc, mijanych krajobrazów, spotykanych ludzi i scenek rodzajowych z ulic, przystani a nade wszystko, w uchwyconym na gorąco żeglarskim życiu na odkrytopokładowej szalupie, w rejsie, bądź co bądź, morskim.
Flaga „P” na maszcie DZ-ty – załoga na statek, statek wkrótce wychodzi w morze. Kto dziś pamięta o etykiecie żeglarskiej, sygnalizacji jachtowej, a tak właśnie ich jacht obwieścił wszem i wobec mające niebawem nastąpić oddanie cum i odejście od kei.
Dla czterech żeglarzy stanowiących załogę szalupy DZ, o niby swojsko brzmiącej nazwie „SUM” (niby swojsko, ale myli się kto sądzi, że o nazwę gatunku ryb tu chodzi; sprawa jest bardziej tajemnicza, a o jej rozwikłanie pytajcie Michała – opiekuna, kapitana i spiritus movens wszystkiego co wokół tej łodzi się dzieje), więc dla tych czterech żeglarzy, potrzeba żeglugi, wiatru w żaglach, szumu fal rozpryskujących się o burtę, jest zasadnicza. Jacht to nasz dom, nasze miejsce na dobre i złe, a jednocześnie tak ograniczony wpływ mamy na wybór jednostki, którą chcielibyśmy żeglować. Załogę DZ-ty tworzą prawnik, inżynier elektryk, dziennikarz i nauczyciel, a średnia ich wieku budzi podziw i szacunek – 60 lat (dziennikarz zdecydowanie zaniżał tę średnią). Żeglują, bo taka jest potrzeba, młodzieńczy zapał, wola poznania świata, choćby był tuż za rogiem – za pierwszą kępą trzcin; odkrycia tego, co dla nich nie odkryte, przeżycia Przygody.
Rejs DZ-tą jest wyzwaniem, wyzwaniem rzuconym samemu sobie, własnym słabościom, lękom. Sprawdzianem własnych możliwości, ale też jest wyzwaniem rzuconym tym wszystkim, którzy żeglarstwo postrzegają przez pryzmat „mieć’.
Czarnecki obserwuje ludzi, przyrodę – hodowla pszczół Buckfast na Ruden ! Ilu z nas będąc na tej wyspie to dostrzegło ? Nie sili się na mądre rady żeglarskiego guru. Odkrywa życie, jego uroki, ale też zmaga się z codziennymi prozaicznymi czynnościami, które na odkrytopokładowej łodzi, w otoczeniu współtowarzyszy żeglugi, nabierają wymiarów właściwych dla naszej egzystencji.
Można powiedzieć, że ciekawość świata, drugiego człowieka, podjęcie naszych wewnętrznych wyzwań i ta młodzieńcza chęć przeżycia Przygody są najważniejsze a jacht – no cóż, choć tak ważny technicznie i emocjonalnie, jest tylko środkiem do celu.

                                                                                                                                                      (zs)

1_11  214135-1  1_28  1_16  2_12  100_8978_   unnamed

Foto. z arch. Michała Jósewicza