Archiwum kategorii: FOTO

F O T O

Foto. João Rodrigues, Da Canoa Papa Milhas, no cruzeiro a Oeiras e Cascais, 17.08.2020, własność: ANCORAS
Foto. Manuel Ventura, Regata Champamilaud, 10.10.2016, własność: Marinha do Tejo
Foto. Manuel Ventura, Regata Champamilaud, 10.10.2016, własność: Marinha do Tejo
Foto, Manuel Ventura, Regata Real de Canoas, 5.10.2019, własność Marinha do Tejo

ZŻ nr 39e listopad 2018

2 0 1 8   –   R O K    H E R B E R T A

Zb. Herbert, szkic z Holandii, 1976r.   Zbigniew Herbert, szkic z podróży do Holandii, 1976r.                                                                                                        https://www.bn.org.pl/projekty/rok-herberta-2018/szkicowniki#gallery13-2

Zbigniew Herbert ze swoich licznych podróży, oprócz pięknych literacko i mądrych esejów, prozy i wierszy, przywoził szkice rysunkowe, które zamiast fotografii, turystycznych widokówek pozwalały mu zatrzymać w ołówkowej kresce zachwyt, zdziwienie, czasami owo nieuchwytne dla obiektywu poruszenie wewnętrznej struny – nad oglądanymi miejscami, ludźmi, sytuacjami.

        ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

„ Dnia 28 grudnia 1618 roku wypłynął z portu na wyspie Texel żaglowiec „Nowy Horn”, udając się w długą i niebezpieczną drogę do Indii Wschodnich. Cargo stanowiły beczki z prochem strzelniczym. Kapitan statku Willem Ysbrantz Bontekoe opisał dzieje tej osobliwej nawigacji….”

Tak rozpoczyna Herbert swój tekst, który w polskim wydaniu w wersji książkowej ukazał się w tomie Martwa natura z wędzidłem, w części „Apokryfy”.

Ale wróćmy do żaglowca i jego załogi. Cóż w owej żegludze morskiej – nawigacji – mogło być „osobliwego”?…   Jak pisze dalej Herbert: „Sztormy, cisze morskie, wielodniowe burze, tropikalne ulewy przypominające biblijny potop, choroby gnębiące załogę, utarczki z Hiszpanami” – to wszystko, jak na razie, jest jeszcze „w granicach normy”, aż przychodzi 19 listopada następnego roku w którym to dniu życie marynarzy żaglowca diametralnie się zmienia. „Nagły przechył statku i świeca pada wprost do otwartej beczki z wódką”  (…) następuje „potężna eksplozja, która unicestwia statek”. Garstka ocalałej załogi, bez żywności, bez pitnej wody, pozostaje w łodzi zagubiona w pustce oceanu: „bezlitosne słońce tropików mąci umysły, w których lęgnie się barbarzyński zamiar uśmiercenia chłopca okrętowego, aby nasycić się jego ciałem i krwią”.

Herbert sugestywnie przybliża dalszy bieg zdarzeń jak to marynarz Rudy Joost jedną ręką trzymając za włosy przerażonego i wrzeszczącego chłopca okrętowego, drugą rękę uzbrojoną w nóż podnosi do góry… I w tym momencie, ponieważ jest to apokryf, tekst niepewny co do autorstwa, ale i co do autentyczności, Herbert podaje trzy wersje dalszych wydarzeń, z których trzecia jest dla niego najbardziej prawdopodobna. Otóż kapitan w odruchu człowieczeństwa grożąc „utratą dziennego zarobku i należnej racji żywnościowej” (sic!), ale i szubienicą w Amsterdamie przywołuje wygłodniałych żeglarzy do opamiętania się: „Przywrócił oszalałym z pragnienia i głodu marynarzom poczucie moralnego ładu, stawiając przed nimi jasny obraz cywilizacji, której fundamentem są – jadło, pieniądz i drewniany słup z poprzeczną belką u szczytu.”

(Cytaty z: Zbigniew Herbert, Martwa natura z wędzidłem, „Apokryfy: Kapitan”.)

C Z Y T A J M Y    H E R B E R T A

                                                                                                                                             (zs)                                                                                                                             _____________________________________________________________________________________________________

 (zs):                                                                                 ARTYKUŁY

Jest już koniec września i uświadamiają sobie, że to koniec możliwości żeglugowych w tym sezonie – bariera lodowa zamyka dalszą drogę. Zresztą, sama osada swoją nazwą jakby chciała zatrzymać i przypomnieć, że byli tu więksi od nich i też ulegli arktycznej zimie: Amundsen na swoim statku „Gjöa” zimował tu, w tym miejscu – wówczas jeszcze nie osadzie – przez dwa sezony i nadał mu obecną nazwę…”

________________________________________________________________________________________

Oonah V. Joslin:                                             WIERSZE

„Standing amid a symmetry of sky and sea                                                                                                                                          rippling like the destiny                                                                                                                                                                            of the sail that drove him     …”

_________________________________________________________________________

Marek Słodownik:                                          WSPOMNIENIA

„…już w październiku 1945 roku, reaktywowano czasopismo „Morze”, ale zmieniła się zupełnie jego formuła w stosunku do okresu międzywojennego.(…) Pismem kierowali kolejno: Franciszek Walicki (w późniejszym czasie dziennikarz muzyczny, ojciec polskiego big-beatu i rocka – przyp. red.)…”

Marek Słodownik:                                                   

(…) W pierwszym numerze „Żagli” datowanym na styczeń 1959 roku, założyciele biuletynu charakteryzowali jego formułę. „Z NOWYM ROKIEM 1959 wychodzi dla wszystkich polskich żeglarzy pierwszy biuletyn „Żagle”. (…) Oddając ten numer do Waszych rąk, Czytelnicy, apelujemy – traktujcie „Żagle” jak swoją trybunę! Naszą dewizą „wszystko, co się dzieje pod żaglami, nie jest nam obce.” …        i kilka lat później:     (…) Redakcja nie stroniła, niestety, od polityki i to polityki w wydaniu PZPR-owskim. W numerze lipcowym z 1968 roku zamieszczono tekst rezolucji „aktywu dziennikarzy prasy sportowej i turystycznej” pod symptomatycznym tytułem „Pełne poparcie linii politycznej Partii deklarują dziennikarze sportowi i turystyczni” (…)

_________________________________________________________________________

(zs):                                                                                     RECENZJE

„…na wyspie Prospera „rozgrywa się historia świata – walka o władzę, mord, bunt i przemoc”; nawet Kaliban i duszek Ariel nie są od tego wolni. W tej walce, starciu sił nie można być biernym, nie można czekać na cudowne ocalenie, na jakieś czary-mary…”

_________________________________________________________________________

   F O T O

IMG-20180706-WA0016  IMG-20180706-WA0017          Brazylia, Fortaleza – Ocean. Fot. M. Landowska

________________________________________________________________________

 W I D O K Ó W K A

A. M. Prokofieff, Am Flusse. - A la riviere. - On the river.

A. M. Prokofieff, Am Flusse. – A la riviere. – On the river.

W OBIEKTYWIE WOJCIECHA JACOBSONA: WYSPA WIELKANOCNA

Zdjęcia z Wyspy Wielkanocnej były robione w latach 1993, 1994, 1998 i 2001 w czasie postoju tam barkentyny Concordia z kanadyjską „Class Afloat”. Na wyspie nie ma portu, jedynie przystanie łodziowe i przystań dla małych barek. Statki i jachty stoją na kotwicy, a łączność z lądem zapewniają łodzie i pontony. Przy niekorzystnym wietrze trzeba było zmieniać miejsce zakotwiczenia, nieraz kilkakrotnie w czasie postoju.
Wojciech Jacobson

11. Easter I.
Mapka schematyczna z nazwami, na pocztówce.

11a. Mapka Wyspy Wielkanocnej Mapka schematyczna wyspy z nazwami miejsc.

12. F1020002 Pierwsze zaoczenie, widok strony SE Wyspy, kurs Concordii na SW, widoczne wzgórze wulkanu Rano-Kau i wysepki Motu-Nui i Motu-Iti. Fot. Wojciech Jacobson

13. F1000034 Zatoka Hanga-Hotuiti, widok na posągi Aku Tongariki na brzegu i na wulkan-kamieniołom Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

Scan0687 Przystań łodziowa w Hanga Roa. Fot. Wojciech Jacobson

Scan0690 Krater wulkanu Rano Tau. Fot. Wojciech Jacobson

Scan0692 Wysepki Motu-Nui i Motu-Iti, widok z obrzeża wulkanu Rano Tau. Fot. Wojciech Jacobson

14. F1000001aa Samotny posąg w pobliżu zatoki Hanga-Hotuiti i grupy posągów Ahu Tongariki. Widoczne są wzgórza koło wulkanu-kamieniołomu Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

15. F1040050 Posągi (Moai) na zboczach zachodnich wulkanu-kamieniołomu Rano Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

15a. F1000032a Posągi (Moai) Ahu Akivi – jedyne jakie „patrzą” w stronę morza (na NW). Fot. Wojciech Jacobson

15b. F1000029a Posągi (Moai) Ahu Akivi – jedyne jakie „patrzą” w stronę morza (na NW) – kolejne ujęcie. Fot. Wojciech Jacobson

F1000025 Moai Ahu Akivi – jedyne jakie nie są odwrócone plecami do morza („patrzą” na NW). Fot. Wojciech Jacobson

Scan0689 Moai z wyrytym obrazem żaglowca w kamieniołomie Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

Żaglowiec Moai z żaglowcem z książki portugalskiej „Ilha de Pascoa”.

F1000016 Odbudowa przez Japończyków posągów zniszczonych przez tsunami na plaży Tongariki (r.1993). Fot. Wojciech Jacobson

F1000043 Odbudowa przez Japończyków posągów na plaży Tongariki zniszczonych przez tsunami (r. 1993). Fot. Wojciech Jacobson

F1000024 Plaża Anakena, widok z W na E, widać posągi w dolinie (Ahu Vai Tara Kai Ua) i samotny posąg na wzgórzu (Ahu Nau Nau). Fot. Wojciech Jacobson

16. Pic. 253 Posągi (Moai) na zboczach zachodnich wulkanu-kamieniołomu Rano Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

17. F1000018 Posągi (Moai) na zboczach zachodnich wulkanu-kamieniołomu Rano Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

18. F1040070 Zatoka Hanga-Hotuiti, na brzegu widoczne posągi Ahu Tongariki (w remoncie), z prawej zakotwiczona Concordia. Fot. Wojciech Jacobson

19. F1000021 Widok na plażę Anakena i pierwszy posąg ujrzany przez odkrywców Wyspy (Ahu Nau Nau). Fot. Wojciech Jacobson

20. F1040072 Zatoka Hanga-Hotuiti, zachód słońca, widoczny zarys wulkanu-kamieniołomu Rano-Raraku. Fot. Wojciech Jacobson

Wspomnienie lata

Ludomir Mączka:                                                               LISTY

„… Osiągnąłem cel marzeń. Płynę na Galapagos – to poezja. Na tyłku mam odparzenia – od siedzenia – to proza życia …
… W tej chwili to kulminacyjny punkt rejsu – od początku marzyłem o Galapagos. No i po tych iluś tam latach (ok. 40-tu) marzenia spełniły się. I teraz zostaję bez marzeń, bez następnego wielkiego marzenia. Bogatszy w doświadczenia, wrażenia, uboższy o kolejny wielki (jak dla mnie) cel …
… Teraz stoimy w ciszy. Czarna ściana St. Maria (ok. 640m) z zaokrąglonymi kopcami wulkanów. Wszystkie jakby przechylone na E – wysepka Watson – z przeświecającą dziurą z jednej strony. Właściwie tego nie da się opisać. To jest najwyższy punkt rejsu. Marzenie spełnione – i ta noc zostanie mi zawsze w oczach. Może później przyjdzie rozczarowanie. Ale tak sobie właśnie wyobrażałem spotkanie Galapagos. Nawigacyjnie osiągnąłem Galapagos – w 3 tygodnie po wyjściu z Callao. Czy też uda się krajoznawczo – zobaczymy jutro. I żal, że teraz to już właściwie tylko dopełnienie rejsu. Na pewno Wielka Rafa, Oceania i tak będą ciekawe, piękne ale to już co innego. I dla tej jednej nocy koło Galapagos warto było marzyć i przeżyć tę resztę…”
                                                                                                                                                                                  ________________________________________________________________________

Jerzy Kuśmider:                                                                   ARTYKUŁY

… Pole lodowe wokół „Lady Dana 44” zaczęło zagęszczać się i w rezultacie zamknęło się całkowicie ze wszystkich stron jachtu. Odpychanie bosakami i tyczkami nie dużo dawało. Każde ruszenie silnikiem do przodu lub tyłu powodowało ocieranie się lodu, często z wielkim hukiem dodającym wrażenia i majestatu Arktyce. Na lodzie widać było czerwoną farbę z pomalowanego dna jachtu. Sprawiało to wrażenie jak byśmy krwawo rozjechali jakiegoś wieloryba. Rozumieliśmy powagę sytuacji, ale nikt nie narzekał. Przecież nikt nigdy nie powiedział nam wcześniej, że na Northwest Passage będzie łatwo i teraz okazuje się, że to prawda…..

_________________________________________________________________________

Krzysztof Jaworski:                                                           WSPOMNIENIA

… Było szalenie wesoło, wieczorami śpiewaliśmy sobie przy ognisku różne żeglarskie i nieżeglarskie piosenki, ze szczególnym uwzględnieniem hill-billies „She’ll be coming from the mountains, if she came, singing ya – ya, yuppi, yuppi, ya”. Był nawet kiedyś jakiś alkohol: Leszek przytargał ćwiartkę, więc dawka była homeopatyczna. I ta amerykańska piosenka, oraz wyżej wymieniona ćwiartka stały się nagle głównym punktem oskarżenia….                                                                                       

________________________________________________________________________

Paweł – malarz:                                                                   ARTYKUŁY

… Jachty, tak jak dawne żaglowce, a często również współczesne statki, mają swoje historie, swoją duszę, a czasem nawet trudne do zrozumienia, wykraczające poza nasze, przyziemne doświadczenie i poznanie, oplatające je rzeczy nadzwyczajne, transcendentne: „…Poprzedni właściciel był emerytem; miał ok. 70. lat. Helenka mówiła, tak z wdzięcznością i bardzo mile o nim: „dziadek nie popływał sobie zbyt dużo, choć tak dobrze przygotował i wyposażył sobie ten jacht…”. I czuliśmy jego ducha na jachcie…                                                                                                                                                                                          

________________________________________________________________________________________________________

 WSPOMNIENIE LATA

 

Wspomnienie lata  OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA foto. arch ZŻ

 

WIDOKÓWKA Z PORTUGALII

widokówka z b